Rob Smedley brał udział w odrodzeniu się Williamsa, jakiego byliśmy świadkami w sezonach 2014-2015, gdy zespół po zmianach regulaminowych w Formule 1 był w stanie walczyć o podia w F1. Odszedł jednak z firmy z końcem ubiegłego sezonu w poszukiwaniu nowych wyzwań.
Odejście Smedleya zbiegło się w czasie z kryzysem zespołu. Brytyjczyk ma swoją diagnozę problemów niedawnego pracodawcy.
Czytaj także: Kubica nie może się doczekać GP Kanady
- Williams potrzebował ogromnej pracy. Zainwestowaliśmy sporo w nowych inżynierów, ale następnym krokiem w takim przypadku są inwestycje w badania i rozwój. Do tego nigdy nie doszło - powiedział Smedley w rozmowie z "Motorsport Magazine".
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 106. Andrzej Borowczyk o dramatycznym wypadku Kubicy: W głowie kołatały się najgorsze myśli
Brytyjczyk nie podał żadnych nazwisk, ale przyznał wprost, że w Williamsie ostatnimi czasy podejmowano złe decyzje. Można się jedynie domyślić, że Smedley uderza w ten sposób w Claire Williams, która zarządza zespołem.
- Jeśli chcesz być prawdziwym konstruktorem w F1, to musisz inwestować ogromne środki albo zostaniesz w tyle, bez względu na to jak dobrzy są twoi pracownicy. Nie chcę rozmawiać o nazwiskach i konkretnych osobach, ale to jasne, że zespół znalazł się w obecnej sytuacji z powodu złych decyzji. Szkoda - dodał.
Czytaj także: Kluczowy moment dla Williamsa
Williams, po tym jak zaliczył fatalny sezon 2018, po którym Smedley odszedł z firmy, notuje kolejny kiepski rok w F1. W tej chwili zespół nie ma ani jednego punktu na swoim koncie i wielu ekspertów jest zdania, że zakończy tegoroczną kampanię z zerowym dorobkiem.
- Widzimy nieco światełka w tunelu. Myślę, że czasy z ostatnich wyścigów w Monako i Barcelonie pokazały, że zmniejszamy lukę do rywali. Może zajęło nam to trochę czasu, ale wszyscy wiemy, że w F1 potrzeba czasu, aby wykrzesać osiągi z samochodu - mówiła ostatnio Claire Williams.