Max Verstappen ma niezałatwione sprawy z Grand Prix Monako. Przed rokiem Holender dominował we wszystkich treningach i kręcił rekordowe czasy, ale pod koniec ostatniej sesji rozbił swój samochód i nie wziął udziału w kwalifikacjach. To przekreśliło jego szanse na triumf.
Tegoroczna edycja Grand Prix Monako zaczęła się dość dobrze, bo w porannym treningu Verstappen był drugi. Jednak w popołudniowej sesji doszło u niego do wycieku w układzie chłodzenia. W efekcie 21-latek przejechał tylko 17 okrążeń. Połowę tego, co najgroźniejsi rywale.
- Było ok, bo ciągle jesteśmy szybcy. W drugim treningu, gdy wszyscy sprawdzali swoje tempo, mieliśmy wyciek w chłodnicy. Jakieś odłamki wpadły do airboksa i uszkodziły jeden z radiatorów. Musieliśmy go wymienić. Tyle - powiedział Verstappen w rozmowie z "Motorsportem".
ZOBACZ WIDEO Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
Po powrocie na tor w popołudniowej sesji kierowca Red Bull Racing mocno narzekał na zachowanie samochodu. - Dokonaliśmy zmiany ustawień przy okazji wymiany radiatora. Chcieliśmy sprawdzić czy coś zadziała. I okazało się, że nie zadziałało. W sobotę wrócimy do podstawowej konfiguracji i będzie dobrze - dodał.
Biorąc pod uwagę charakterystykę samochód Red Bulla, które słyną ze świetnego zachowania w zakrętach, Verstappen wydaje się być głównym kandydatem do walki z Mercedesem o wygraną w Grand Prix Monako.
- Nie sądzę, abyśmy byli w stanie wywrzeć na nich presję. Jeśli będę trzeci w kwalifikacjach, to będzie dobrze. Mercedes jest za szybki, choć powinniśmy być w stanie zmniejszyć stratę do nich - wyjaśnił kierowca "czerwonych byków".