Obecnie kwalifikacje F1 są podzielone na trzy części. Liberty Media miało jednak pomysł, by walkę o pole position wydłużyć o dodatkową sesję Q4. W ostatnim segmencie czasówki rywalizowałoby ośmiu kierowców. Zdaniem właściciela F1, wydłużenie sesji zwiększyłoby szansę na pomyłkę któregoś z faworytów i zwiększyło emocje.
Problem w tym, że zespoły mają ograniczone możliwości, jeśli chodzi o zestawy opon. Istniało ryzyko, że niektórzy kierowcy wyjadą w Q4 na ledwie jedno okrążenie, a niektórym nawet zabraknie ogumienia.
Czytaj także: Ferrari podjęło decyzję ws. Micka Schumachera
- Nie ma to większego sensu. Z powodu braku opon. Ten system promowałby jeszcze mocniej trzy czołowe zespoły. Nie wydaje mi się, aby to był pomysł, który da nam lepsze ściganie i zmniejszy dysproporcje między ekipami - powiedział ostatnio "Motorsportowi" Andrew Green, dyrektor techniczny Racing Point.
Dlatego też ekipy bardzo szybko zakończyły dyskusje na temat zmian w czasówce. - Kwalifikacje to jeden z najmniej "zepsutych" elementów F1. Obecny system działa. Próbowaliśmy go ulepszać przed paroma laty i nie dawało to efektów - dodał Green.
Czytaj także: Alonso pożegnał się z wyścigami długodystansowymi
Przepisy sportowe na rok 2020 zostały już opublikowane przez FIA, więc szanse na zmiany w kwalifikacjach są niemal zerowe. Mogłoby do nich dojść jedynie w przypadku zgody wszystkich zespołów, ale wypowiedzi kolejnych członków ekip świadczą, że jest to niemożliwe.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!