Problemy z logistyką Formuły 1 przed GP Chin nagłośnił fotograf Kym Illman, który jest stałym bywalcem padoku i od lat robi zdjęcia na wyścigach. Z jego ustaleń wynika, że wskutek problemów technicznych z samolotami w Melbourne, kilka zespołów F1 nie miało możliwości załadowania na czas swojego sprzętu i wysłania go do Szanghaju.
Problem w największym stopniu dotyczy McLarena, Red Bull Racing, Mercedesa oraz Astona Martina. W przypadku innych ekip część frachtu udało się dostarczyć do Chin.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła
"Zazwyczaj sprzęt dociera na miejsce w poniedziałkowy wieczór, ale jak dotąd zespoły nie otrzymały swojego ekwipunku wyścigowego. Kilka z nich spodziewa się, że dotrze on w środowe popołudnie" - napisał Illman w mediach społecznościowych.
Zespoły Formuły 1 mają tym samym nie lada kłopot przed GP Chin. Zwykle rozstawienie sprzętu w padoku zajmuje nawet kilka dni. Teraz personel będzie miał znacznie mniej czasu na przygotowanie się do wyścigu F1 w Państwie Środka. "Nie jest jasne, czy wpłynie to na bolidy na torze w piątkowy poranek, gdy rozegrana zostanie jedyna sesja treningowa. Pewne jest to, że przed pracownikami bardzo długie noce" - dodał Illman.
Jak wygląda logistyka F1? Zespoły bardzo szybko przystępują do demontażu swoich garaży i pomieszczeń. Już kilkanaście minut po zakończeniu wyścigu część sprzętu jest pakowana i gotowa do załadowania na ciężarówki. Nieco dłużej trzeba czekać na spakowanie bolidów, które są jeszcze poddawane kontrolom technicznym.
O ile po Europie sprzęt zespołów F1 przewożony jest ciężarówkami, o tyle w przypadku wyścigów w Azji, Australii czy Ameryce Północnej konieczne jest skorzystanie z transportu lotniczego. Najpóźniej odbywa się on dzień po zakończeniu Grand Prix, czyli w poniedziałek.
Formuła 1 dotąd nie zabrała oficjalnie głosu ws. problemów z transportem sprzętu z Melbourne do Szanghaju. Pierwszy i jedyny trening przed GP Chin zaplanowano na godz. 4.30 w piątek.
W przeszłości problemy z logistyką miało MotoGP, gdy samolot transportujący sprzęt z Indonezji do Argentyny miał awarię. Maszyna utknęła na długie godziny w Kenii w oczekiwaniu na naprawę i dotarła na tyle późno do Ameryki Południowej z opóźnieniem, przez co trzeba było odwołać piątkowe treningi. Na sytuację wpłynęło kilka czynników - problemy z frachtem lotniczym na całym świecie ze względu na przerwane łańcuchy dostaw oraz wybuch wojny w Ukrainie i sankcje nałożone na firmy zarejestrowane w Rosji.