W piątek i sobotę w Baku byliśmy świadkami wypadków George'a Russella i Roberta Kubicy, po czym realizator transmisji F1 pokazywał zafrasowaną twarz Claire Williams. Zespół z Grove znajduje się bowiem na końcu stawki i ma sporo problemów do rozwiązania.
Kraksa Kubicy wywołała obawy o to, czy Polak w ogóle weźmie udział w niedzielnym wyścigu. Wcześniej krakowianin wielokrotnie narzekał bowiem na brak części zamiennych. Gdy w Australii uszkodził podłogę w swoim samochodzie po najechaniu na krawężnik, przez dalszą część weekendu musiał jeździć z uszkodzonym elementem.
Czytaj także: Baku - ostatnie podium Williamsa w F1
- Na początku roku mieliśmy problem z naszym podwoziem, przez co pojawiły się kłopoty z dopasowaniem go do reszty samochodu. Jednak teraz jesteśmy w sytuacji, w której mamy wszystkie części na odpowiednim poziomie - powiedziała Claire Williams przed kamerami Sky Sports.
Brytyjka zapowiedziała też, że w najbliższym czasie zespół będzie mógł skupić się na rozwijaniu modelu FW42. - Nowe części leżą na półkach, bo nie mamy już zaległości w produkcji. Dlatego też widzę światełko w tunelu - dodała szefowa Williamsa.
Dobre wieści z fabryki zbiegły się w czasie z powrotem do firmy Patricka Heada. 72-latek został niedawno konsultantem technicznym Williamsa. - Oczywiście, dla nas to świetna wiadomość. Obecnie Patrick jest liderem i przewodnikiem dla naszych inżynierów. Upewnia się, że dobrze wykonują swoją robotę - podsumowała Williams.
Czytaj także: Kubica bez zaufania do samochodu
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!