F1: Williams może naznaczyć karierę George'a Russella. Brytyjczyk ma sporo do stracenia

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: George Russell
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: George Russell

Nie tylko Robert Kubica ma sporo do stracenia wskutek słabej formy Williamsa u progu nowego sezonu F1. Brytyjski zespół może też naznaczyć karierę George'a Russella, który do tej pory w cuglach zdobywał tytuły w niższych seriach.

Kontrakt George'a Russella z Williamsem ogłoszono w pierwszej kolejności. Ekipa z Grove dostrzegła ogromny talent w Brytyjczyku, a nie bez znaczenia było też wsparcie Mercedesa. Wszakże 21-latek należy do akademii talentów niemieckiego producenta. Szykowany jest na następcę Lewisa Hamiltona.

Williams kontraktując Russella dał jasny sygnał, że sezon 2019 ma być nowym otwarciem dla zespołu. Postawił bowiem na kierowcę z talentem, a niekoniecznie pieniędzmi, tak jak to było w przypadku Siergieja Sirotkina i Lance'a Strolla.

Zwieńczeniem tej polityki było zawarcie umowy z Robertem Kubicą, który nie tylko mógł pochwalić się wsparciem finansowym Orlenu, ale też opinią jednego z bardziej utalentowanych kierowców swojej generacji.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 102. Maciej Wisławski: Robert Kubica to dla mnie "nadczłowiek". Kierowca totalny

Twarde lądowanie

Russell jest przyzwyczajony do wygrywania. Do tej pory jego kariera układała się niemal wzorowo. W sezonie 2017 zdominował serię GP3 i sięgnął po tytuł mistrzowski, rok później to samo zrobił w Formule 2. Był już wtedy związany z Mercedesem i wiedział, że wcześniej czy później zapuka do bram upragnionej królowej motorsportu.

F1 to dysponuje jednak ograniczonym wyborem miejsc. Zwłaszcza jeśli jest się kierowcą wspieranym przez Mercedesa, bo zamyka to drzwi przed zespołami, które korzystają z silników Ferrari. Dlatego ubiegłej jesieni Russell był wręcz skazany na Williamsa.

- Jeśli chcesz być mistrzem, to musisz pobić mistrza. Wcześniej miałem okazję jeździć pojazdami Mercedesa i Force India. Dzięki temu wiem jak powinien funkcjonować dobry samochód, czego od niego oczekiwać - mówił Russell przy okazji testów w Barcelonie, kiedy to zorientował się, że ekipa z Grove dysponuje najgorszą maszyną w stawce.

Red Bull grozi odejściem z F1. Czytaj więcej!

Russell kontra Kubica

Wielu ekspertów zwraca uwagę na to, że słaby samochód Williamsa może zrujnować opinię Kubicy, którym przed laty zachwycali się kibice. Jednak Russell też ma wiele do stracenia. Jeśli osiądzie na tyłach stawki, jego kariera może nie ruszyć do przodu. Zwłaszcza, że w Formule 2 czekają już kolejni młodzi kierowcy, którzy na zakończenie sezonu będą domagać się swojej szansy.

Dla Polaka i Brytyjczyka punktem odniesienia powinien być Sauber z roku 2018. Tam zetknęli się młody Charles Leclerc i doświadczony Marcus Ericsson. Na początku kampanii ekipa z Hinwil dysponowała niekonkurencyjnym samochodem. Jednak nawet w takich okolicznościach młody Monakijczyk był w stanie zdystansować kolegę ze Szwecji. To przypieczętowało koniec kariery Ericssona w F1.

- Każdy ma swoje cele. Moim jest danie z siebie maksimum, chcę wrócić w sposób maksymalny do naturalnego prowadzenia samochodu F1. Takiego jak przed wypadkiem. Bo walka między sobą o 17. czy 18. miejsce nie ma znaczenia. Dla mnie ważne jest wykonanie dobrej roboty - stwierdził Kubica, który odrzuca pytania o bezpośredni pojedynek z Russellem.

Mattia Binotto był bliski odejścia z Ferrari. Czytaj więcej! 

Ocon przewidział przyszłość

Gdy jesienią Mercedes walczył o kontrakt dla Russella, w niekomfortowej sytuacji znajdował się też inny kierowca spod znaku srebrnej gwiazdy. Esteban Ocon wiedział, że musi zwolnić miejsce w Racing Point. Nie było mu jednak spieszno do Williamsa. Miał świadomość tego, że Brytyjczycy po raz kolejny mogą osiąść na tyłach stawki.

Ocon zagrał taktycznie. Wybrał rolę rezerwowego w Mercedesie, gdzie być może za rok zastąpi Valtteriego Bottasa i stanie przed mistrzowską szansą. Gdyby zaciekle walczył o umowę w Williamsie, a następnie przegrał pojedynek z debiutującym Russellem, być może nie miałby przyszłości w F1.

Świadom tego musi być też Russell. Zwłaszcza, jeśli na tle Kubicy nie pokaże niczego nadzwyczajnego. Bo wsparcie Mercedesa nie jest równoznaczne z tym, że uda się zrobić karierę w F1. Coś na ten temat może powiedzieć Pascal Wehrlein. Niemiec do niedawna też należał do akademii talentów niemieckiej firmy. Ze stawki F1 wypadł po sezonie 2017. Teraz musi się zadowalać startami w Formule E oraz pracą w symulatorze Ferrari.

FIA chce poszerzyć stawkę F1 o nowe zespoły. Czytaj więcej! 

Koledzy odjadą Russellowi

W minionym sezonie w Formule 2 George Russell pokonał innych Brytyjczyków - Lando Norris oraz Alexandr Albona (startuje z tajską licencją). Tak się składa, że cała trójka trafiła w tym samym momencie do F1. Tyle że koledzy Russella mieli więcej szczęścia. Podpisali bowiem kontrakty w bardziej konkurencyjnych zespołach.

Norris związał się z McLarenem, na Albona postawili szefowie Toro Rosso. Już w trakcie testów w Barcelonie obaj młodzi kierowcy byli w stanie zaskoczyć ekspertów. Zwłaszcza Albon, który nie został tak dobrze przygotowany do F1 jak konkurenci. Stajnia z Faenzy postawiła na niego w ostatniej chwili, gdy miał już podpisany kontrakt… w Formule E.

Dlatego m.in. nie brał udziału w posezonowych testach w Abu Zabi, nie widywaliśmy go też gościnnie w testach czy sesjach treningowych. Albon może być jednak wygranym, bo wyniki jazd w Barcelonie wskazują, że samochód Toro Rosso może być znacznie lepszy od tego, jakim dysponują McLaren i Williams. I to nie jest dobra wiadomość dla Russella.

Źródło artykułu: