Od kilku lat Grand Prix Bahrajnu budzi szereg kontrowersji. Zamieszki na tle politycznym doprowadziły nawet do odwołania wyścigu Formuły 1 w roku 2011. W tym sezonie problem wraca za sprawą listu, który do Liberty Media wystosowały Human Rights Watch i szesnaście innych organizacji działających na rzecz praw człowieka.
Pismo dotyczy aktywisty Najaha Yousifa, który przebywa w więzieniu, po tym jak protestował przeciwko organizacji wyścigu na torze Sakhir i krytykował reżim rządzący krajem w mediach społecznościowych.
Renault krytykuje politykę F1. Czytaj więcej!
Władze Bahrajnu odrzucają jednak jakiekolwiek sugestie w tej sprawie. Zgodnie z treścią oficjalnego komunikatu, działacz społeczny trafił do więzienia z powodu "rozprzestrzeniania fake-newsów oraz stronniczych informacji". Zdaniem rządzących, miał też promować akty terroru.
ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 102. Maciej Wisławski: Powrót Roberta Kubicy to unikalny przypadek w historii sportu
Human Rights Watch i pozostali sygnatariusze listu przypominają F1, że powinna się angażować w walkę o prawa człowieka i powinna potępić aresztowanie Najaha Yousifa.
Mick Schumacher nie otrzyma porad od Sebastiana Vettela. Czytaj więcej!
- Otrzymaliśmy zapewnienie ze strony władz, że aresztowanie nie ma nic wspólnego z pokojowymi protestami towarzyszącymi Grand Prix Bahrajnu - stwierdził Sacha Woodward Hill, jeden z prawników pracujących dla F1.
Wypowiedź Hilla została określona przez Human Rights Watch jako "absurdalna".