Gdy w roku 2015 Renault wracało do Formuły 1, to jako jedyny producent zgodziło się na uczestnictwo w królowej motorsportu po sezonie 2020. Francuzi zobowiązali się, co do dalszego pobytu w F1, ale w zamian dostali większe zyski z praw komercyjnych.
Od tamtych wydarzeń minęło jednak sporo czasu, a francuskiego producenta martwi fakt, że nadal nie wie jakie przepisy będą obowiązywać w królowej motorsportu od roku 2021. Zwłaszcza, że sporo mówi się o rewolucji i wyrównaniu szans mniejszych ekip.
Renault rozwiązało swój problem. Czytaj więcej!
- Naszym obowiązkiem jest podjęcie decyzji. Popychamy Liberty Media do działania, rozmawiałem o tym z Chasem Careyem (szef F1 - dop. aut.). Obiecał nam, że decyzje zostaną podjęte pod koniec zeszłego roku. Tymczasem nic się nie wydarzyło - powiedział Jerome Stoll, prezydent Renault.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 102. Maciej Wisławski: Z Hołowczycem byliśmy jak ogień i woda. To był idealny duet
Dla Francuzów plany Liberty Media są niezwykle ważne, bo Renault stoi na stanowisku podobnym do Williamsa i uważa, że w F1 musi dojść do gruntownych zmian, aby stawka nie była tak zróżnicowana.
Ricciardo bał się porażki Red Bulla i Hondy. Czytaj więcej!
- Jesteśmy zaniepokojeni tym jak ewoluowało Porozumienie Concorde, które reguluje zasady funkcjonowania F1. Liberty Media powinno się określić, co do przyszłości. Obecna sytuacja, w której mamy do czynienia z tak różnym podziałem środków i wydatków, nie jest dla nas dobra. Walczymy o lepszą przyszłość F1, ograniczenie kosztów. Musimy też postawić na lepsze widowiska. To tak jak z fanami piłki nożnej. Są gotowi zapłacić każdą kwotę za abonament, bo mecze gwarantują dobre show - podsumował Stoll.