Jak ujawnił "The Indenpendent", Formuła 1 złożyła wniosek o rejestrację dwóch znaków towarowych. Jeden z nich dotyczy Grand Prix Filipin, a drugi Manilia Grand Prix. Sugeruje to, że zawody królowej motorsportu mogłyby się odbywać na nowo powstającym torze w stolicy Filipin.
Jednak kłody pod nogi szefom Liberty Media mogą rzucać poszczególne zespoły. Już teraz część z nich mocno krytykuje rozrośnięty do granic możliwości kalendarz F1. Dodatkowe wyścigi wiążą się dla ekip z koniecznością zatrudnienia nowych pracowników, wzrastają też koszty związane z podróżami i noclegami.
- Nie będzie mnie w Formule 1, jeśli będziemy mieć 25 wyścigów w ciągu sezonu. To zbyt wiele - ostrzegał w zeszłym roku Lewis Hamilton, mistrz świata.
W przypadku Filipin problemem jest to, że kraj położony jest niedaleko Wietnamu, który dołączy do F1 w roku 2020. Zespoły mogą stać na stanowisku, że organizacja kolejnego Grand Prix w tym rejonie świata jest pozbawiona sensu. Innego zdania są szefowie Liberty Media, którzy dostrzegają ogromny potencjał na rynku azjatyckim.
Nowo powstający obiekt wyścigowy w Manilii ma powstać do końca 2021 roku. Za jego projekt odpowiada Hermann Tilke. Finansowo wspiera go Rodolfo Pineda, który na co dzień szefuje rallycrossowi. Tor ma spełniać wymogi organizacji wyścigów F1 i MotoGP.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Wyjątkowa edycja wyścigu za nami. "Wydmy dały się kierowcom we znaki"