Leclerc nie chce udzielać porad Russellowi. "Sam znajdzie swoją drogę na szczyt"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Alfa Romeo Sauber / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Alfa Romeo Sauber / Na zdjęciu: Charles Leclerc
zdjęcie autora artykułu

George Russell często jest porównywany do Charlesa Leclerca, który w roku 2018 przebojem wdarł się do Formuły 1. Młody Monakijczyk nie chce jednak udzielać porad zespołowemu koledze Roberta Kubicy.

Przypadki Charlesa Leclerca i George'a Russella wydają się być dość podobne. Obaj potwierdzili swój talent w niższych seriach, zdobywając z łatwością tytuły w GP3 i F2. Ich kariera jet wspierana przez największe marki - Ferrari i Mercedesa. Dzięki temu nie mieli problemów z przedostaniem się do Formuły 1.

Leclerc trafił do Saubera, który zaczynał rok 2018 jako najgorszy zespół w stawce. Z podobnymi realiami wkrótce zmierzy się Russell w Williamsie. - To bardzo szybki kierowca. Oczywiście nie wiem, czy w pierwszych wyścigach też będzie się męczyć tak samo mocno jak ja, ale nie mam dla niego żadnych złotych porad. Na pewno George sam znajdzie swoją drogę na szczyt - powiedział Leclerc o swoim młodszym rywalu.

Kierowca z księstwa potrzebował ledwie kilku wyścigów w F1, by wyczuć maszynę i zacząć regularnie punktować. To pomogło mu w wywalczeniu kontraktu w Ferrari. - W pierwszych wyścigach nie byliśmy konkurencyjni jako zespół. Gdy po 20 okrążeniach znajdujesz się na przedostatnim miejscu, to robi się dość nudno. Czekasz głównie na dojechanie do mety. Może stąd czasem mi się dłużyło za kierownicą. Później, gdy poprawiliśmy tempo, było już zdecydowanie lepiej - dodał Leclerc.

Dla 21-latka nowością, do której musiał się dostosować był dystans wyścigu w F1. - Pierwsze zawody wydawały mi się ekstremalnie długie w porównaniu do tego, co znałem z F1. Do tego trzeba się przyzwyczaić. Po 20 okrążeniach myślisz, że meta jest o krok. Tymczasem masz do przejechania kolejnych 40 "kółek". To sporo - podsumował nowy kierowca Ferrari.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob o jeździe na wózku: "To jest dla mnie jak motorek, niczego nie ujmuje"

To, co różni obu młodych kierowców to osoba partnera zespołowego. Leclercowi w Sauberze towarzyszył Marcus Ericsson, który starty w F1 zawdzięczał jedynie sponsorom ze Skandynawii i nigdy nie był uważany za duży talent. Z kolei Russell będzie musiał stoczyć wewnętrzny bój z Robertem Kubicą. Polak, choć wraca do regularnego ścigania po latach przerwy, to uważany był za jednego z najlepszych przedstawicieli swojej generacji i będzie chciał to zademonstrować na torze w sezonie 2019.

Równocześnie Russellowi trudno będzie podążyć drogą Leclerca i już po roku awansować do jednego z lepszych zespołów w F1. Mercedes nie ma bowiem miejsca w swoich szeregach. Już teraz do jazdy w stajni z Brackley w sezonie 2020 przymierzany jest Esteban Ocon.

Źródło artykułu: