Z końcem tego roku Rob Smedley opuści szeregi Williamsa. Brytyjczyk pełnił funkcję dyrektora ds. osiągów w Grove przez ostatnich pięć lat. Do ekipy dołączył na początku 2014 wraz z Felipe Massą, z którym wcześniej pracował w Ferrari. W tym sezonie Smedley znalazł się jednak w trudnej sytuacji, bo Brazylijczyk zakończył karierę, a Lance Stroll i Siergiej Sirotkin są dużo młodsi od inżyniera z Middlesbrough.
- Jestem dość skrytą osobą. Nie kolekcjonuję znajomych na Facebooku. Bardziej skupiam się na prawdziwej przyjaźni. Przez wiele lat w Williamsie miałem Felipe Massę i to było coś dobrego, bo było z kim pogadać. Z tegorocznymi kierowcami Williamsa nie mogłem pogadać, bo przy całym szacunku dla nich, to jeszcze nastolatkowie. Nie mamy wiele wspólnego - powiedział Smedley w najnowszym "Beyond The Grid".
Wybawieniem dla Brytyjczyka okazała się osoba... Roberta Kubicy. - Dobrze, że w Williamsie pojawił się Robert. Ktoś, kto swoje przeszedł, kto zna realia Formuły 1. Jest nawet podobny do Felipe pod pewnymi względami. Twardo stąpa po ziemi, żyje wyścigami i myśli o tym od razu po wyjściu z łóżka. Miałem z kim rozmawiać podczas wyjazdów na wyścigi, w fabryce. To uratowało mój sezon - dodał.
45-latka w przyszłym roku nie zobaczymy już w Williamsie, ale nie ukrywa, że będzie trzymać kciuki za dobre występy Polaka. - Zasługuje na szansę. Jego historia nie jest łatwa. Jednak to nie jest typ osoby, która się poddaje. Dąży do celu i to jest coś wspaniałego. Decyzję o próbie powrotu do F1 podjął kilka lat temu i oto jest. Życzę mu wszystkiego dobrego - stwierdził.
Smedley jest przy tym przekonany, że Kubica szybko udowodni, że jego ograniczenia nie są przeszkodą w jeździe. - Nie widzę powodu, dla którego miałoby mu się nie udać. Ludzie rozmawiają o jego ograniczeniach. Twierdzą, że nie będzie w stanie prowadzić samochodu. Jestem katolikiem i wierzę, że czasem Bóg sprawia, że dzieją się rzeczy trudne do zrozumienia - oświadczył Brytyjczyk.
Odchodzący dyrektor Williamsa przyznał szczerze, że początkowo sam nieufnie patrzył na pomysł powrotu Kubicy do F1. - Jestem inżynierem wyścigowym i póki nie zobaczyłem tego, co widziałem, to nie byłem w stanie myśleć, że można prowadzić samochód F1 z nie w pełni sprawną ręką. Jednak przyszło mi zobaczyć, że jest inaczej. Też miałem wątpliwości, chociażby w zeszłym roku. Potem zobaczyłem, że to działa. Nawet nie wiem jak, ale działa - wyjawił Smedley.
Brytyjczyk wskazał jednak największy problem Kubicy przed sezonem 2019. - F1 mocno się zmieniła od momentu, kiedy był tu po raz ostatni. Zwłaszcza opony. I to jest jego problem. Do reszty przyzwyczai się bardzo szybko - podsumował Smedley.
ZOBACZ WIDEO Kuba Przygoński pokazał moc. "Powiedzieliśmy sobie, że albo się uda, albo nie dojedziemy"