Były prezydent Ferrari krytykuje kibiców. "Buczenie na Hamiltona było bardzo złe"

Getty Images / Na zdjęciu: zespół Scuderia Ferrari
Getty Images / Na zdjęciu: zespół Scuderia Ferrari

Lewis Hamilton został wygwizdany i wybuczany przez kibiców we Włoszech po zwycięstwie na Monzie. Zachowania fanów nie rozumie Luca di Montezemolo. - To było bardzo złe. Jestem zawiedziony - ocenił były prezydent Ferrari.

Kibice Ferrari mieli nadzieję, że w tym roku w końcu zobaczą triumf swojej ulubionej ekipy na włoskiej Monzy. Tak się jednak nie stało. Wprawdzie w kwalifikacjach kierowcy Ferrari sięgnęli po dublet, ale wyścig ułożył się po myśli Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk odniósł pewne zwycięstwo i powiększył swoją przewagę nad rywalami w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata.

Wygrana Hamiltona nie przypadła do gustu fanom z Włoch, którzy wygwizdali 33-latka podczas ceremonii wręczania nagród. - To wielki mistrz. Zawsze zachowuje się w sposób poprawny, pojechał fantastyczny wyścig. Zachowanie kibiców było bardzo złe. Jestem rozczarowany - ocenił Luca di Montezemolo, były prezydent stajni z Maranello.

Włoskim kibicom nie przypadła do gustu taktyka stosowana przez Mercedesa w niedzielnym wyścigu. Niemiecki zespół wykorzystał Valtteriego Bottasa, który miał za zadanie spowolnić Kimiego Raikkonena. Ten manewr powiódł się w stu procentach i dał wygraną Hamiltonowi.

- Mogę powiedzieć, że sami wygraliśmy kilka tytułów w ten sposób. Gdy byłem prezydentem Ferrari, to stosowaliśmy takie manewry w przypadku Raikkonena i Massy, wcześniej w przypadku Schumachera i Barrichello, czy też Schumachera i Irvine'a. To jest część historii. Bottas nie popełnił żadnego błędu, żadnego faulu. Kiedy usłyszałem, że ktoś krytykuje takie zachowanie Mercedesa... W życiu ciężko o wygrane, a jeszcze trudniej zaakceptować porażki. Dlatego nie podoba mi się reakcja publiki. Mercedes wykonał dobrą robotę. Gdybym był szefem Ferrari, obrałbym taką samą taktykę jak Niemcy - dodał Włoch.

Di Montezemolo nie rozumie też obecnego zamieszania wokół składu Ferrari na kolejny sezon. Do niedawna wydawało się, że duet kierowców nadal tworzyć będą Sebastian Vettel i Kimi Raikkonen. Na włoskiej Monzy pojawiły się jednak plotki, że miejsce Fina ostatecznie ma zająć 20-letni Charles Leclerc.

- Kiedy byłem w Ferrari, nigdy nie chciałem, by ludzie z trybun mówili mi co mam robić. Nie chcę teraz tego czynić, ale... moim zdaniem, nadchodzi taki moment sezonu, zwykle to była Monza, gdy dobrze jest ogłosić kontrakty. To lepiej wpływa na psychikę kierowców, gdy wiedzą na czym stoją - podsumował 70-latek.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa

Komentarze (1)
Rafal Szafran
4.09.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Mega gosc szacun moj za te slowa ma koles honor a brak mu obludy i zaklamania jest wielki