Do incydentu pomiędzy Pierrem Gaslym a Fernando Alonso doszło na początku wyścigu o Grand Prix Włoch. Zaraz po zjeździe samochodu bezpieczeństwa, Francuz i Hiszpan walczyli o pozycję w pierwszej szykanie. Kontakt sprawił, że w samochodzie Gasly'ego doszło do usterek, co miało wpływ na jego późniejsze tempo.
- Pojawiliśmy się tuż obok siebie po restarcie i pojechałem po zewnętrznej, on wypchnął mnie całkowicie z toru. Starałem się pozostać na nim tak długo jak tylko mogłem, ale Fernando nie zostawił mi miejsca. Musiałem przeskoczyć przez krawężniki, potem doszło do kontaktu i uszkodziłem prawą stronę podłogi w moim samochodzie. To było ósme okrążenie i coś się zepsuło, bo co chwilę się ślizgałem na torze - narzekał po wyścigu 22-latek.
O ile Alonso chwilę później wycofał się z rywalizacji z powodu problemów z samochodem, o tyle Gasly był w stanie dojechać do mety na piętnastym miejscu.
- Myślę, że podejście Alonso jest inne, bo wie, że nie będzie go w F1 w przyszłym roku. Wygląda na to, że jeździ teraz agresywniej niż wcześniej. Jak dla mnie, to co zrobił, było niesprawiedliwe. Wiemy, że jeśli jesteś obok, to musisz zostawić miejsce na inny samochód. On tego nie zrobił. Mam świadomość, że nas nie lubi, bo mamy silnik Hondy, ale mimo wszystko nie powinien tak postępować - dodał Gasly.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa