W ten sposób Ferrari mogło przejechać na oponach Pirelli w ramach dnia filmowego 100 kilometrów. Teraz okazało się, że podczas tych lipcowych jazd, za kierownicą bolidu z Maranello zasiadł Charles Leclerc. Serwis "Autosport" spekuluje, że dzięki tym jazdom, Ferrari chciało sprawdzić nową nawierzchnię na torze Monza, która została położona na prostej start-meta.
Charlie Whiting chciał, aby nowa warstwa asfaltu wyeliminowała nierówności, które przeszkadzały kierowcom w poprzednich latach.
Mógł to być także sprawdzian dla Leclerca, który przymierzany jest jako następca Kimiego Raikkonena od sezonu 2019. Kierowca z Monako w tegorocznych MŚ Formuły 1 imponuje wynikami za sterami bolidu Saubera.
Oprócz startów dla zespołu z Hinwil, Leclerc jako junior Ferrari testuje dla "Czerwonych" w symulatorze.
W obecnym sezonie kierowca z Monako zebrał 13 punktów, o siedem więcej od partnera zespołowego.
ZOBACZ WIDEO Ronaldo powinien zdobyć gola, ale zaliczył przypadkową asystę. Bezbłędny Szczęsny [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]