Obecnie Fernando Alonso ściga się nie tylko w Formule 1. Już w zeszłym roku Hiszpan postawił na gościnny start w Indianapolis 500, zaś w tym sezonie oglądamy go również w WEC. Kierowca z Oviedo zaprzeczył jednak spekulacjom mówiącym o tym, że wkrótce pożegna się z F1.
- Nie jestem znudzony. F1 ciągle pozostaje najwyższą serią w motorsporcie. Wszyscy marzą o tym, aby dostać się do niej któregoś dnia. Myśli się o tym już od czasów gokartów. Prawda jest jednak taka, że wszystko stało się przewidywalne w F1. Grand Prix Kanady to siódmy wyścig sezonu, przed nami jeszcze czternaście. I wszyscy wiemy, co się w nich wydarzy. To smutne dla tego sportu - ocenił były mistrz świata.
Reprezentant McLarena ma świadomość, że jego zespół ma sporą stratę do czołówki i nie będzie w Kanadzie walczyć o wygraną. - To nie jest zarzut przeciwko F1. Nie chodzi o to, że mam dość tego sportu. Po prostu wiem, że wyjadę na tor i będę walczyć maksymalnie o siódme miejsce. Tak samo będzie na koniec sezonu w Abu Zabi, bo pewnie w generalce będę sklasyfikowany na podobnej pozycji - dodał.
Kierowca stajni z Woking podkreślił, że plotki o jego możliwym odejściu z F1 są męczące. - Podpisałem kontrakt przed rokiem i jest to umowa wieloletnia. Mam przed sobą sporo sezonów w F1 - zapewnił.
Przy okazji 300. występu w F1 Alonso zdecydował się podsumować swoją dotychczasową karierę. - Wiem, że przegapiłem pewne szanse. Mogliśmy wygrać cztery lub pięć tytułów. Kilka razy przegrałem batalię o mistrzostwo małą różnicą punktów. Z drugiej strony, to ogromny przywilej, że jestem w tym sporcie już 18 lat. Mamy tutaj osoby, z którymi ścigam się od dawna, a nigdy nawet nie były na podium. Popatrzmy chociażby na Vandoorne'a, Hulkenberga czy Sainza. Oni też są niezwykle utalentowani, a nie mieli swojej szansy. Dlatego jestem zadowolony z tego, czego udało mi się dokonać - podsumował Alonso.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Maciej Rybus zdradził, jak poznał swoją żonę. "Ciężko było o numer telefonu"