Sir Jim Ratcliffe i jego firma Ineos pozostają właścicielami jednej trzeciej udziałów w zespole Mercedesa, mimo pojawiających się plotek o rozłamie wśród najważniejszych osób w zespole z Brackley. Po 33 proc. akcji ekipy mają też Toto Wolff oraz firma-matka Mercedesa z siedzibą w Stuttgarcie.
Ineos ostatnio dokonał cięć w swoich programach sportowych, rezygnując m.in. z finansowania ekipy kolarskiej. Brytyjski gigant chemiczny pozostaje też w sporze prawnym z drużyną rugby z Nowej Zelandii, która oskarża firmę o niewywiązanie się z umów sponsorskich. Ratcliffe zakończył również współpracę zBsir Benem Ainslie'e w żeglarskim Pucharze Ameryki.
Ratcliffe od kilkunastu miesięcy posiada 30 proc. udziałów w Manchesterze United, a nabycie klubu zbiegło się w czasie z kryzysem finansowym jego firmy. Polityka zacieśniania pasa w klubie wywołuje frustrację wśród fanów "czerwonych diabłów". Miliarder w ostatnim czasie zwolnił ponad 200 pracowników United, ograniczył premie świąteczne i wstrzymał finansowanie akcji charytatywnych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: FC Barcelona pokazała, jak trenuje Wojciech Szczęsny
Toto Wolff stanowczo odrzucił jednak spekulacje, jakoby Ineos miał się rozstać z zespołem Mercedesa. - Jim Ratcliffe jest jednym z nas, trzech amigos - Mercedes, Jim i ja. Nigdy się nie rozstaniemy. Był świetnym sponsorem. Mieliśmy wspólne projekty. Nic, co przeczytacie w wiadomościach, tego nie zmieni - powiedział Wolff w rozmowie z Sky Sports News podczas inauguracji sezonu F1 w Londynie.
Rzecznik Mercedesa również potwierdził, że nie było żadnych rozmów na temat zmiany udziałowców, a współpraca z Ineos jest stabilna. Jest to jednak o tyle ciekawe, że na nowym bolidzie niemieckiej ekipy brakuje logotypów firmy należącej do Ratcliffe'a. W ostatnich latach znaki firmy Ineos umieszczone były w pobliżu pokrywy silnika i wyróżniały się czerwonym tłem. Na tegorocznym modelu W16 nie ma ani jednego loga Ineos.
Firma należąca do miliardera swoje problemy tłumaczy "słabymi warunkami handlowymi", które spowodowane są "wysokimi kosztami energii oraz ekstremalnymi podatkami węglowymi" i "deindustrializacją Europy". Z tego powodu w padoku F1 pojawiły się plotki, że Mercedes szukał sposobu, aby odkupić 33 proc. udziałów należących do Ratcliffe'a.
Ratcliffe nabył udziały w Mercedesie w grudniu 2020 roku, gdy zespół znajdował się na szczycie F1. Od tego momentu wartość ekipy wyraźnie wzrosła, co wynika w głównej mierze z tego, że Formuła 1 stała się znacznie bardziej popularna. Obecnie stajnia z Brackley wyceniana jest nawet na 4 mld dolarów.