Lewis Hamilton ruszał z pole position do niedzielnego wyścigu na Albert Park i kontrolował sytuację od pierwszych metrów. Kierowca Mercedesa miał bezpieczną przewagę nad rywalami z Ferrari - Kimim Raikkonenem oraz Sebastianem Vettelem.
Plany Brytyjczyka pokrzyżowała jednak neutralizacja, do której doszło po awarii w samochodzie Romaina Grosjeana. Vettel wykorzystał ją, by zmienić opony i wrócił na tor na czele stawki. - Czy ja zrobiłem coś źle? Czy to jakiś błąd? - pytał swoich inżynierów jeszcze w trakcie wyścigu Hamilton.
Zespół z Brackley dokonał wstępnej analizy wydarzeń z Melbourne i wiele wskazuje na to, że brytyjski kierowca stracił prowadzenie w wyścigu wskutek awarii oprogramowania. - Myśleliśmy, że mamy ok. trzy sekundy zapasu, więc musimy dokładnie sprawdzić zapisy z naszych komputerów. Właśnie teraz to robimy. Jeśli wyjdzie, że mamy problem z oprogramowaniem, to będziemy musieli je naprawić. Myślę, że problem tkwi w naszym systemie. Potrzebowaliśmy piętnastu sekund przewagi, podczas gdy myśleliśmy, że dwanaście będzie wystarczające - zdradził Toto Wolff w rozmowie ze "Sky Sports".
Szef Mercedesa zdradził, że z tego typu sytuacją miał do czynienia po raz pierwszy. - Jeszcze czegoś takiego nie mieliśmy. Samochody były bardzo blisko siebie, więc zapas czasowy jaki potrzebowaliśmy był błędnie obliczony przez komputery. Odpowiednie algorytmy zawsze pozwalały nam w takich sytuacjach pozostawać na przodzie stawki. Myśleliśmy, że teraz też tak będzie. Nagle jednak zobaczyliśmy ujęcia z kamer telewizyjnych i zdaliśmy sobie, że to nie wystarczy - dodał Wolff.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Białkowski: Spełniłem największe marzenie