Zużycie paliwa problemem Formuły 1. "To część tej gry"

Materiały prasowe / Red Bull Content Pool / Na zdjęciu: Max Verstappen i Jolyon Palmer w trakcie GP Austrii
Materiały prasowe / Red Bull Content Pool / Na zdjęciu: Max Verstappen i Jolyon Palmer w trakcie GP Austrii

Wiele wskazuje na to, że cięższe oraz mocniejsze samochody Formuły 1 w tym roku będą mieć jeden problem. Zużycie paliwa. To stanowi nie lada wyzwanie dla zespołów i może mieć wpływ na losy rywalizacji o tytuł mistrzowski.

Zimą zespoły poświęciły sporo uwagi temu, by ich silniki zyskały jeszcze więcej mocy. Mercedes zdradził, że jest bliski przekroczenia magicznej bariery 1000 KM. Podobnie wygląda sytuacja z Ferrari. Osiągi swojej jednostki napędowej podkręciło też Renault.

Wszystko ma jednak swoją cenę. Tegoroczne samochody, ze względu na masę systemu Halo, są znacznie cięższe. Do tego większa siła docisku oraz lepsze opony sprawiają, że kierowca większą część okrążenia pokonuje z gazem w podłodze. To przekłada się na znacznie wyższe zużycie paliwa.

Zgodnie z przepisami, limit paliwa na wyścig to 105 kg. Jeśli zespoły będą miały problem, aby się w nim zmieścić, będą zmuszone obniżyć moc swoich pojazdów. - Sytuacja nie jest idealna pod kątem wyścigów, ale to logiczne, że samochody będą coraz szybsze - mówi Max Verstappen z Red Bull Racing.

Oszczędzanie paliwa nie jest niczym nowym w F1. Niektóre tory, jak chociażby Melbourne, Bahrajn czy Montreal zawsze stanowiły wyzwanie dla ekip. W tym roku będzie ono jeszcze większe. Teamy już mają tego świadomość, bo wykazały to przedsezonowe testy w Barcelonie. Dłuższe przejazdy na obiekcie Catalunya pokazały, że ekonomiczna jazda w F1 może decydować o zwycięstwach.

ZOBACZ WIDEO Maciej Rybus o ślubie: spoważniałem

- Nie sądzę, aby problem był większy niż w ostatnich latach. Oczywiście, niektóre wyścigi pod względem paliwa są trudniejsze. Wiele zależy od zespołów i panujących warunków. To nie zawsze jest fajne. Bo mamy wystarczająco miejsca, aby zalać więcej paliwa do samochodów. Jednak te limity obowiązują już od jakiegoś czasu. To część tej gry - stwierdza Kimi Raikkonen z Ferrari.

Wiele też zależy od samej konstrukcji silnika, bo nie jest tajemnicą, że niektóre jednostki są bardziej paliwożerne. - To będzie duży problem dla wszystkich. W tej chwili nie wiemy jak inni sobie z tym radzą. Znamy naszą sytuację i wygląda na to, że wyścig w Melbourne będzie wyzwaniem, jeśli chodzi o limit paliwa - zdradza Pierre Gasly z zespołu Toro Rosso.

Najpewniej u progu sezonu może czuć się Mercedes. Silnik stworzony przez niemieckiego producenta ma nie tylko opinię najmocniejszego w stawce, ale też znacznie łagodniej obchodzi się z paliwem niż jednostka przygotowana przez Ferrari.

- Jedną z zalet Mercedesa jest to, że ich samochód ma fenomenalne zużycie paliwa. W niektórych wyścigach mogą sobie pozwolić nawet na zalanie baku mniejszą ilością benzyny. Tymczasem każde 10 kg mniej to jakieś 0,35 s. na okrążeniu. Jeśli wyścig liczy ich 50-70, to mamy już ogromną różnicę - ocenia sytuację Christian Horner, szef Red Bulla.

Problem z zużyciem paliwa może narastać i będzie tematem rozmów szefów ekip F1. Eksperci wątpią, by jeszcze w tym roku wprowadzono jakieś zmiany w tym zakresie, ale nie wykluczają sytuacji, w której w przyszłości przepisy dotyczące limitów zostaną nieco poluzowane.

- To nie będzie łatwe zadanie dla kierowców. Nie będą tak mocno naciskać na hamowaniu, co przełoży się na schłodzenie ogumienia. Będziemy mieć też sytuację z blokowaniem opon. Spodziewam się, że na wszystkich torach będziemy mieć jazdę na limicie pod tym względem. Przepisy są jakie są, ale być może trzeba byłoby je zmienić - sugeruje Franz Tost, szef Toro Rosso.

Źródło artykułu: