Red Bull Racing po wygraniu dwóch z czterech ostatnich wyścigów F1 mocno rozbudził apetyty swoich fanów. Po treningach i sobotnich kwalifikacjach wydawało się, że bolidy z Milton Keynes mogą być równie konkurencyjne w Brazylii. Wyścig mocno jednak rozczarował.
Max Verstappen dojechał do mety jako piąty po starcie z czwartego pola, zostając wyprzedzonym przez startującego z końca stawki Lewisa Hamiltona. Z kolei Daniel Ricciardo choć awansował z 14. pola na 6., to był bezradny w walce z kierowcami dwóch czołowych zespołów MŚ.
Szef RBR, Christian Horner wyjaśnił, że słaba postawa jego teamu wynikała po części z problemów z silnikiem i faktu jak skonstruowany jest tor Interlagos. - Przyczyną porażki tutaj był układ tego toru oraz to, że traktowaliśmy jednostkę napędową niezwykle konserwatywnie - stwierdził. - Wszystkie problemy, jakie nas tutaj spotkały, wynikały bardziej z naszego ostrożnego podejścia do wyścigu. Ten tor jest jednak inny, o wiele bardziej wrażliwy na moc silnika, bardziej niż w Meksyku. Musieliśmy więc obniżyć jego parametry, chociaż przepustnica była tutaj i tak częściej otwierana niż w Mexico City - dodał Horner.
Red Bull Racing osiągnął w Brazylii najgorszy wynik po przerwie letniej w Formule 1. Od wyścigu w Belgii przynajmniej jednej z kierowców austriackiego zespołu finiszował zawsze powyżej piątej lokaty.
ZOBACZ WIDEO Wojciech Szczęsny: To dla mnie wyjątkowa chwila