Można byłoby przypuszczać, że po zapewnieniu sobie mistrzostwa w trwającym wciąż sezonie, Lewis Hamilton wróci na wyścigi w Brazylii i Abu Zabi wyluzowany, by cieszyć się jazdą w ostatnich tegorocznych występach. Brytyjczyk zapewnił jednak, że nadrzędnym celem będzie zwycięstwo, począwszy od GP na torze Interlagos.
- Moje nastawienie się nie zmienia. Wciąż funkcjonuje w taki sposób, że mam przed sobą dwa wyścigi, które muszę wygrać. Czułbym się nieswojo, gdybym odpuścił. Teraz jest idealny moment, aby narzucić na siebie jeszcze większą presję - tylko dlatego, że mogę. Do wygrania mam dwa wyścigi - podkreślił Hamilton.
Mercedes barwy którego reprezentuje mistrz świata, może mieć w tym sezonie jeszcze jeden cel - by zapewnić sobie dublet w klasyfikacji indywidualnej kierowców. Szanse na wyprzedzenie Sebastiana Vettela ma wciąż bowiem Valtteri Bottas. Lewis Hamilton deklaruje, że jest gotowy pomóc koledze z drugiej strony garażu, o ile ten zgłosi się o pomoc.
- Jasne, że pomogę, ale nie sądzę, że zostanę o to poproszony - uważa Hamilton. - Valtteri chce wywalczyć to na własną rękę. Pracował ciężko cały rok i widzę, że jest skoncentrowany bardziej niż kiedykolwiek. Jeśli jednak zespół zapyta mnie o pomoc, to nie będę miał z tym problemu - dodał.
Po wygranej w Meksyku Hamilton jako piąty kierowca w historii F1 świętował zdobycie przynajmniej czterech tytułów mistrza świata. Rozpoczęła się dyskusja czy Brytyjczyk będzie mierzył teraz w pobicie rekordu Michael Schumacher (7 tytułów). Zainteresowany deklaruje, że osiągnął już wszystko co planował na początku kariery.
- Wierze, że mogę być mistrzem jeszcze kilka razy - jeśli tylko będę dysponował odpowiednim samochodem. Moim celem nie było jednak nigdy wyrównanie osiągnięć Michaela. Chciałem zrównać się z (Aytonem) Senną, ale teraz jestem ponad tym. Moje marzenia mogą sięgać teraz tego, czego nigdy nie planowałem - powiedział Hamilton.
ZOBACZ WIDEO: Karol Linetty: W kadrze nie grałem na odpowiednim poziomie, chcę przenieść formę z klubu do reprezentacji