Jolyon Palmer stał się innym człowiekiem. Brytyjczyk nie obawia się presji ze strony Roberta Kubicy

PAP/EPA / Joylon Palmer w bolidzie Renault
PAP/EPA / Joylon Palmer w bolidzie Renault

Jolyon Palmer nie zdobył punktów w wyścigu o Grand Prix Belgii. Kierownictwo Renault podkreśla jednak, że na Spa-Franchorchamps zobaczyliśmy odmienionego Brytyjczyka.

Przerwa wakacyjna nie była łatwa dla Jolyona Palmera. Brytyjczyk udał się na nią bez punktów na swoim koncie. W stawce etatowych kierowców tylko Marcus Ericsson może "pochwalić się" zerowym dorobkiem punktowym. Dlatego w ostatnich tygodniach nie brakowało spekulacji na temat przyszłości Palmera. 26-latek miał stracić miejsce w ekipie na rzecz Roberta Kubicy.

Odpoczynek podczas przerwy wakacyjnej dobrze zrobił Palmerowi. Brytyjczyk pokazał dobre tempo w Belgii, już w kwalifikacjach udało mu się awansować do Q3. Z powodu wymiany skrzyni biegów kierowca Renault został przesunięty na polach startowych. W wyścigu nie udało mu się jednak zdobyć punktów - dojechał do mety na trzynastej pozycji.

- Był zupełnie innym człowiekiem w ten weekend. Mam nadzieję, że wyścig w Belgii nie zmienił go i zobaczymy takiego samego Jolyona na Monzy. Czerpał radość z jazdy, nie dokonał wielu zmian w samochodzie, był zadowolony przez cały weekend. To był jego najlepszy weekend w tym roku - chwali Brytyjczyka Alan Permane, dyrektor operacyjny Renault.

Palmer po wyścigu w Belgii podkreśla, że w końcu czuł się bardzo pewnie za kierownicą modelu R. S. 17. Nie można wykluczyć, że to efekt jazd testowych Kubicy na Węgrzech. Polak pokonał na Hungaroringu 142 okrążenia i pracował z inżynierami Renault nad poprawkami w samochodzie. - To powrót do normalności. Miałem nadzieję w taki sposób zacząć sezon. Czułem się pewnie w samochodzie. Nie miałem takiego czucia przez cały rok. Mogłem atakować, mogłem jechać na limicie. Mogłem to wszyko robić bez myśli z tyłu głowy, że zaraz uderzę w ścianę. To była miła odmiana w porównaniu do wcześniejszej części sezonu - mówi Palmer.

Równocześnie Palmer nie przejmuje się pojawiającymi się plotkami, że jego przyszłość w Renault rysuje się w czarnych barwach. Przed wakacjami część mediów podawała za pewnik informację, że Brytyjczyka zabraknie w Belgii. Jego miejsce za kierownicą R. S. 17 miał zająć Kubica.

- Przed rokiem też byłem pod presją. Robiłem wtedy to samo. Nie jestem zaniepokojony. Do wyścigu na Monzy podchodzę tak samo. Nastawiam się na dobry wynik. Nawet nie myślę o późniejszym Grand Prix w Singapurze, przyszłości, przeszłości czy czymkolwiek innym - dodaje Palmer.

ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca kierownika startu

Źródło artykułu: