GP Monako: ustawienie na starcie

Dwie roszady po zakończeniu sobotnich kwalifikacji do GP Monako zmusiły ponad połowę stawki do zmiany pozycji startowych. Z pole position po raz pierwszy od 2008 roku wystartuje Kimi Raikkonen.

Scuderia Ferrari po raz drugi w tym roku zajmie w komplecie pierwszą linię w niedzielnym wyścigu. Po dublecie kwalifikacyjnym w Soczi, tym razem czerwone bolidy z Maranello zdobyły Monako, pokonując jedynego Mercedesa, za kierownicą którego zasiadał Valtteri Bottas.

Zmagający się ze swoim bolidem Lewis Hamilton wystartuje dopiero z trzynastego pola, po tym jak odpadł w sobotniej czasówce podczas Q2. Wicelider mistrzostw świata uzyskał 14. czas, lecz zyskał pozycję po karze dla Jensona Buttona.

McLaren Honda po raz pierwszy od ubiegłorocznego wyścigu o GP Węgier awansował z dwójką kierowców do Q3, ale obaj na skutek kar stracili swoje pozycje.

Zastępujący w Monako Fernando Alonso - Jenson Button został cofnięty z 9. na ostatnie miejsce po wymianie piątej turbosprężarki i układu MGU-H. Stoffel Vandoorne musi zaś odcierpieć karę otrzymaną po GP Hiszpanii za spowodowanie kolizji z Felipe Massą.

Ustawienie na starcie GP Monako:

1. linia
(1) Kimi Raikkonen - Ferrari
(2) Sebastian Vettel - Ferrari

2. linia
(3) Valtteri Bottas - Mercedes
(4) Max Verstappen - Red Bull

3. linia
(5) Daniel Ricciardo - Red Bull
(6) Carlos Sainz - Toro Rosso

4. linia
(7) Sergio Perez - Force India
(8) Romain Grosjean - Haas

5. linia
(9) Daniil Kwiat - Toro Rosso
(10) Nico Hulkenberg - Renault

6. linia
(11) Kevin Magnussen - Haas
(12) Stoffel Vandoorne** - McLaren

7. linia
(13) Lewis Hamilton - Mercedes
(14) Felipe Massa - Williams

8. linia
(15) Esteban Ocon - Force India
(16) Jolyon Palmer - Renault

9. linia
(17) Lance Stroll - Williams
(18) Pascal Wehrlein - Sauber

10. linia
(19) Marcus Ericsson - Sauber
(20) Jenson Button* - McLaren

* - kara za wymianę elementów jednostki napędowej (-15)
** - kara za spowodowanie kolizji w GP Hiszpanii (-3)

ZOBACZ WIDEO Rajd Gdańsk Baltic Cup: Sobota dla Filipa Nivette i Kamila Hellera

Komentarze (0)