Red Bull ma dość dominacji Mercedesa i grozi odejściem z F1

GP Australii potwierdziło tezę, iż w kolejnym sezonie miano dominującej ekipy w F1 może należeć do Mercedesa. Ogromna przewaga mistrzów świata irytuje Red Bulla, który uważa to za niezdrowy układ.

Ubiegłoroczna rewolucja techniczna w naruszyła obowiązującą hierarchię w Formule 1. Najlepiej przygotowany pod kątem nowych jednostek napędowych Mercedes od ponad roku może pochwalić się najmocniejszym silnikiem w stawce. Na drugim biegunie jest Renault, które zbiera mocne cięgi od Red Bulla za przygotowanie nowego motora.
[ad=rectangle]

Po wyścigu w Melbourne zakończonym totalną dominacją Mercedesa, "Czerwone byki" zmieniły front i obok krytyki swojego dostawcy zaatakowali również FIA, która ich zdaniem nie robi nic, aby zapobiec całkowitej supremacji jednego zespołu, który może prowadzić do rychłego spadku popularności F1.

- Gdy my wygrywaliśmy, to zakazano podwójnego dyfuzora, został zmieniony wydech, zabroniono używania elastycznych elementów nadwozia czy zmieniono w trakcie mistrzostw zasady mapowania silnika - grzmiał szef stajni z Milton Keynes Christian Horner.

- Przy Mercedesie nikt nie odzywa się nawet słowem. Myślę, że FIA powinna interweniować i w ramach regulaminu technicznego próbować wyrównać stawkę - dodał.

Ostrzej na temat poruszony przez szef Red Bulla wypowiada się konsultant austriackiej stajni Helmut Marko, który przez lata bronił Sebastiana Vettela kiedy w cuglach wygrywał kolejne wyścigi "demolując" swoich rywali.

- Jesteśmy bardzo zawiedzeni sposobem w jaki jest zarządzana Formuła 1 - oznajmił Marko. - Jeśli starty nie będą nam przynosić żadnych korzyści, to rozważymy nawet scenariusz w którym odejdziemy - dodał stanowczo.

Red Bull Racing w niedzielnym wyścigu na torze w Melbourne wywalczył osiem punktów za szóste miejsce Daniela Ricciardo. Australijczyk był ostatnim zdublowanym kierowcą przez Lewisa Hamiltona.

Źródło artykułu: