Koniec z ekologią i elektrycznymi silnikami? To może być wstrząs dla F1

Materiały prasowe / FIA / Na zdjęciu: projekt bolidu F1 na sezon 2026
Materiały prasowe / FIA / Na zdjęciu: projekt bolidu F1 na sezon 2026

Formuła 1 w 2026 roku ma wprowadzić ekologiczne silniki, które w 50 proc. będą generować moc z jednostek elektrycznych. Projekt może zakończyć się jednak głośnym fiaskiem i wycofaniem nowych regulacji, co dla F1 byłoby kompromitacją.

W tym artykule dowiesz się o:

Formuła 1 od kilkunastu lat nie pozostawała obojętna na zwrot w kierunku ekologii, na jaki zdecydowali się najwięksi producenci motoryzacyjni na świecie. Dlatego w 2014 roku zobaczyliśmy w bolidach skomplikowane i niezwykle drogie w konstrukcji jednostki hybrydowe, w których połączono działanie silnika spalinowego i elektrycznego.

Rok 2026 miał przynieść kontynuację tego trendu. Zgodnie z nowymi regulacjami, szykowane jednostki napędowe mają w 50 proc. generować moc z silnika elektrycznego i być jeszcze bardziej przyjazne dla środowiska. Takie rozwiązania zachęciły Hondę do powrotu do F1, a Audi przekonały do pierwszej w dziejach próby podboju mistrzostw.

ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła

Część inżynierów od początku zgłaszała, że regulacje na rok 2026 są absurdalne i w najlepszym wypadku nowe bolidy okażą się niezwykle wolne. Teraz problem stał się bardziej palący i na kilkanaście miesięcy przed pojawieniem się silników nowej generacji, możliwe jest wyrzucenie całego projektu do kosza - informuje "Auto Motor und Sport".

FIA oraz Formuła 1 mają omawiać plan, zgodnie z którym obecne silniki F1 pozostałyby w użyciu w latach 2026-2027, zaś w roku 2028 w mistrzostwach pojawiłyby się stosowane przed laty jednostki V10. To proste i tanie w budowie konstrukcje, co pozwoliłoby zaoszczędzić pieniądze. Byłyby one napędzane w 100 proc. paliwem syntetycznym, a więc neutralnym węglowo - tym samym F1 nadal wypełniałaby swoje założenia związane z ekologią.

Nie wiadomo, jak na ten pomysł zareagują producenci. Z jednej strony z padoku F1 docierają głosy, że Audi i Honda mają problemy z opracowaniem nowych jednostek, z drugiej strony - poniosły już wydatki z tym związane. Protestować może też Mercedes, który jest przekonany, że dzięki olbrzymiej wiedzy swoich ekspertów przygotuje najlepszą maszynę na rok 2026.

Dlatego innym omawianym rozwiązaniem ma być wprowadzenie nowych jednostek napędowych (z 50 proc. mocy generowanej przez silnik elektryczny), ale tylko na trzy lata (2026-2028), a nie pięć (2030), jak pierwotnie planowano. Kompromisem może być również zastosowanie silników V8 z turbodoładowaniem i namiastką elementu hybrydowego. Wszystko zależy od tego, w jaką stronę podążą dyskusje na Komisji F1, w której uczestniczyć będą szefowie FIA, Formuły 1 oraz zespołów.

Dyskusja na temat wycofania się F1 z ekologicznych rozwiązań ma miejsce w momencie, gdy przemysł motoryzacyjny dostrzegł, że sprzedaż samochodów elektrycznych na całym świecie nie rośnie w takim tempie, jakie zakładano jeszcze do niedawna. To z jednej strony napędza problemy największych producentów aut, a z drugiej - wywołuje debatę o konieczności dalszej produkcji silników spalinowych. Wcześniej niektóre firmy zakładały, że w latach 2030-2035 zaczną oferować wyłącznie modele elektryczne.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści