Billy Monger stracił prawo jazdy za staranowanie trzech pojazdów stojących przed domem w Snatts Hill. Dodatkowo były kierowca Formuły 4 uszkodził drogową latarnię oraz pobliski mur. Do zdarzenia doszło 19 stycznia, a teraz w sprawie zapadł prawomocny wyrok - poinformowała policja w Surrey.
Sąd zwrócił uwagę, że 25-latek prowadził swoją Toyotę Suprę "bez należytej ostrożności" i przekroczył dozwoloną prędkość, co doprowadziło do sporych strat. Monger został pozbawiony prawa jazdy na okres 49 dni. Musi też zapłacić grzywnę w wysokości 2694 funtów (ok. 14 tys. zł).
- Monger jechał drogą z ograniczeniem prędkości do 30 mil na godzinę, gdy uderzył w Volkswagena Lupo, Volkswagena Golfa i Citroena C3, powodując spore uszkodzenia w tych pojazdach. Zniszczona została również latarnia, żywopłot oraz mur w ogrodzie pobliskiej posesji - przekazał telewizji Sky rzecznik policji w Surrey.
ZOBACZ WIDEO: Kulisy rozstanie Woźniaka ze Stalą. Takie słowa włodarze przekazali zawodnikowi
- Monger nie zwrócił odpowiedniej uwagi na to, że nie panuje nad własnym samochodem, co doprowadziło do tego, że uderzył w trzy zaparkowane auta. Na szczęście w tym czasie na drodze nie było nikogo, bo to zdarzenie mogłoby mieć znacznie poważniejsze konsekwencje - dodał Rick Scholey z zespołu zajmującego się analizą wypadków drogowych, który badał sprawę.
Monger uważany był za spory talent brytyjskiego motorsportu. Niestety w roku 2017 miał wypadek podczas wyścigu Formuły 4 na torze Donington Park. Jego bolid uległ całkowitemu zniszczeniu, przez co lekarze musieli mu amputować obie nogi. Obecnie Brytyjczyk pracuje jako ekspert telewizyjny przy wyścigach Formuły 1 w stacji Channel 4. Przygotowuje się też do mistrzostw świata Ironman.