Mercedes wprowadził ostatnio liczne poprawki do modelu W15, które przełożyły się na dość szczęśliwą wygraną George'a Russella w Austrii, a następnie triumf Lewisa Hamiltona przed własną publicznością na Silverstone. Zespół z Brackley po cichu liczył, że w GP Węgier podtrzyma dobrą passę. Jednak już sobotnie kwalifikacje na Hungaroringu rozwiały nadzieje ekipy.
Russell odpadł z walki o pole position już na etapie Q1 po tym, jak zespół zalał mu zbyt małą ilość paliwa i Brytyjczyk musiał przedwcześnie zjechać do alei serwisowej. - Totalna kompromitacja - ocenił później 26-latek. Niewiele lepiej wypadł Hamilton, który z trudem awansował do Q3 i ostatecznie wywalczył piątą lokatę startową.
0,010 s - tyle zadecydowało o tym, że siedmiokrotny mistrz świata w ogóle znalazł się w ostatniej części "czasówki", bo niewielką stratę do lidera Mercedesa zanotował Nico Hulkenberg. Gdyby Lewis Hamilton również nie znalazł się w Q3, można by mówić o kompromitacji Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO: Nie będzie wielkiego powrotu Przyjemskiego? "Ligę wygra mój ulubiony klub"
- To był totalnie słaby występ w naszym wykonaniu, wszystkie zaangażowane tutaj osoby dały ciała. Odpadnięcie w Q1 jest po prostu nie do przyjęcia. To nie powinno było się wydarzyć. Natomiast w Q3 nie mieliśmy tempa, więc był to bardzo rozczarowujący dzień - powiedział Toto Wolff w Sky Sports.
Russell po kwalifikacjach krytykował decyzję ekipy o nalaniu niewielkiej ilości paliwa, ale też przyznawał, że sam mógł pojechać nieco szybciej na pierwszym okrążeniu i zapewnić sobie awans do Q2. Wolff zgodził się ze swoim kierowcą.
- On uważa, że powinien szybciej pojechać na pierwszym okrążeniu, bo w tym samym momencie Lewis ustanowił najlepszy czas. George powiedział, że pojechał zbyt ostrożnie. Plan zakładał, że pojedzie szybkie okrążenie, wolne i znów szybkie. On pojechał trzy szybkie i zabrakło mu paliwa - zdradził szef Mercedesa.
- Można jednak powiedzieć, że to w 70 proc. błąd zespołu, że George nie miał wystarczającej ilości paliwa, aby zrobić to jedno okrążenie więcej - podsumował Wolff.
Czytaj także:
- Dokonał coming outu. Kierowca F1 nazwał go "grubym p******"
- Perez broni się po kolejnej wpadce. Czy oszuka przeznaczenie?