Konflikt z Verstappenem? Nowa teoria na temat problemów szefa Red Bulla

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner (po lewej) i Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner (po lewej) i Max Verstappen

Ważą się losy Christiana Hornera w Red Bullu. W piątek szef zespołu zostanie przesłuchany w związku z oskarżeniami o "niewłaściwe zachowanie". Sprawa ma mieć drugie dno, a Brytyjczyk żyje w gorszych relacjach z otoczeniem Maxa Verstappena.

Christian Horner jest najdłużej urzędującym szefem zespołu Formuły 1. Brytyjczyk władzę w Red Bull Racing objął w 2005 roku - zaraz po tym, jak koncern produkujący napoje energetyczne postanowił mieć swoją ekipę w stawce. Pod jego rządami "czerwone byki" zdobyły już siedem tytułów mistrzowskich - cztery z Sebastianem Vettelem, trzy z Maxem Verstappenem.

W piątek rządy Hornera w Red Bullu mogą dobiec końca. Brytyjczyk ma stawić się na przesłuchaniu w związku z zarzutami o "niewłaściwe zachowanie". Z nieoficjalnych ustaleń dziennikarzy wynika, że spółka-matka z Austrii poprosiła już Brytyjczyka o dobrowolne odejście z firmy. Ten jednak miał się na to nie zgodzić.

Od początku afery pojawiają się sugestie, że ma ona drugie dno, a tak naprawdę chodzi o przejęcie władzy w Red Bull Racing. Już jesienią ubiegłego roku Brytyjczyk miał próbować usunąć z zespołu Helmutem Marko. 80-latek formalnie zatrudniony jest przez koncern w Austrii jako doradca Red Bulla ds. motorsportu, ale ma ogromne wpływy w zespole F1 i wpływa m.in. na decyzje kontraktowe.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kopnął spod własnej bramki. Zdobył wymarzonego gola

Nowe światło na aferę rzucił też dziennikarz Christian Nimmervoll z "Motorsport Total". Niemiec ustalił, że ujawnienie skandalu akurat przez holenderskie media nie jest przypadkowe. Christian Horner miał bowiem popaść w konflikt z Josem  Verstappenem i nie rozmawia z ojcem aktualnego mistrza świata. Sam Max Verstappen ma być z kolei osobą bardzo lojalną i jeśli będzie musiał wybierać, to w tym konflikcie postawi na Marko, bo to Austriak odpowiadał za jego szybki debiut w F1 i awans do Red Bulla.

W sprawę miał też zaangażować się sam Bernie Ecclestone. Były szef F1 żyje w dobrych relacjach z Hornerem. 93-latek miał w ostatnich dniach telefonować do szefa Red Bulla i przekonywać go, że w obecnej sytuacji najlepszym rozwiązaniem będzie dobrowolne odejście z firmy.

Co ciekawe, nadal nie wiadomo, na czym miało polegać "niewłaściwe zachowanie" Hornera. Początkowo "Bild" twierdził, że szef Red Bulla miał wysłać nieodpowiednie zdjęcie jednemu z pracowników. Ostatnie doniesienia wskazują, że najprawdopodobniej chodzi jednak o mobbing. Brytyjczyk miał być niezadowolony z pracy jednej z kobiet zatrudnionych w Milton Keynes. 50-latek w dość ostrych słowach motywował ją do większego wysiłku, aż ta poczuła się nękana i złożyła przeciwko niemu zawiadomienie.

Pracownicy fabryki Red Bulla w Milton Keynes opisują Hornera jako osobę niezwykle wymagającą i szorstką we współpracy, co nie każdemu musi odpowiadać - twierdzą rozmówcy z padoku F1.

Czytaj także:
- Hamilton może napotkać problemy. Nie będzie liderem Ferrari?
- Kolejny bolid F1 zaprezentowany. Francuzi znów stawiają na róż

Źródło artykułu: WP SportoweFakty