Głośna afera w F1. Zaskakujący koniec sprawy

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff

FIA wszczęła śledztwo, by zbadać możliwy konflikt interesów między Toto a Susie Wolff. Pojawiły się oskarżenia, że szef Mercedesa dostarcza informacji szefowej F1 Academy, a prywatnie swojej żonie. Dość niespodziewanie sprawa znalazła swój koniec.

Burza w szklance wody? Ostatnie dni przyniosły zaskakujące doniesienia o tym, że Toto Wolff może wynosić informacje ze spotkań szefów zespołów Formuły 1. Austriak miałby w prywatnych rozmowach z żoną Susie podejmować tematy, jakie padają podczas obrad ekip. Brytyjka, która sama zarządza F1 Academy, miałaby następnie przekazywać szczegóły rozmów osobom związanym z właścicielem F1.

Na doniesienia medialne zareagowała FIA, która we wtorek ruszyła z oficjalnym śledztwem. Miało ono zbadać, czy między Toto a Susie Wolff dochodzi do konfliktu interesów. Pracownicy światowej federacji mieli też sprawdzić, czy faktycznie na przestrzeni ostatnich miesięcy doszło do wycieku jakichś informacji.

Susie Wolff odrzuciła sugestie o wycieku informacji i konflikcie interesów. Brytyjka stwierdziła, że jest to atak na zarządzaną przez nią serię, która ma promować kobiety w motorsporcie.

ZOBACZ WIDEO: Rekordowy budżet Apatora. Ile brakuje torunianom do walki o mistrzostwo?

Wsparcie rodzinie Wolffów okazał niemal cały padok F1. Dziewięć zespołów wydało niemal identyczne oświadczenia, w których potwierdziło, że nie składało żadnych skarg do FIA w związku z rzekomym konfliktem interesów. "Jesteśmy zadowoleni i dumni, że możemy wspierać F1 Academy i dyrektora zarządzającego tej serii poprzez nasze zaangażowanie i sponsorowanie uczestników tych mistrzostw" - napisano w komunikacie ekip.

Jako że wszystkie zespoły zaprzeczyły, by złożyły skargę do FIA, światowa federacja znalazła się pod presją, by ujawnić, dlaczego w ogóle zdecydowała się badać sprawę rodziny Wolffów. W tej sytuacji doszło do zaskakującego zwrotu akcji. Działacze postanowili bowiem zakończyć swoje śledztwo.

W wydanym oświadczeniu FIA stwierdziła, że w całej sprawie "wdrożono odpowiednie środki ochronne w celu złagodzenia wszelkich potencjalnych konfliktów", a system wykrywania tego typu sytuacji jest "wystarczająco solidny, aby zapobiec nieuprawnionemu ujawnieniu informacji poufnych".

"FIA może potwierdzić, że nie toczy się żadne dochodzenie w zakresie postępowań etycznych lub dyscyplinarnych z udziałem jakiejkolwiek osoby. Jako organ regulacyjny, FIA ma obowiązek pilnować uczciwości w sportach motorowych. W ten sposób federacja potwierdza swoje zaangażowanie na rzecz zasad fair-play" - podsumowano.

Czytaj także:
- Sprinty w F1 w sezonie 2024. Wszystko jasne
- Wyleci z F1? Ultimatum dla kierowcy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty