To bez wątpienia największy sukces polskiego kierowcy w niższej serii wyścigowej od czasów Roberta Kubicy. W ostatnich latach, o ile mogliśmy się pochwalić zwycięstwami Biało-Czerwonych w kartingu, o tyle na wyższym szczeblu nie było tak dobrze. Przed rokiem Tymoteusz Kucharczyk był w stanie zdobywać pojedyncze podia w hiszpańskiej Formule 4, teraz o krok dalej poszedł Kacper Sztuka.
Kierowca z Cieszyna w sobotę wygrał wyścig numer dwa na włoskim torze Vallelunga i tym samym zapewnił sobie tytuł mistrzowski w całej F4. Już przed weekendem Sztuka był faworytem do końcowego triumfu - liderował "generalce", ale miał tylko 1,5 punktu przewagi nad Arvidem Lindbladem.
Kacper Sztuka wykorzysta start z pole position, dobrze rozegrał pierwszy zakręt i utrzymał prowadzenie w stawce. Chociaż w późniejszej fazie Polaka atakował Ugo Ugochukwu, podopieczny akademii talentów McLarena, to 17-latek obronił się przed jego manewrami.
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
W piątym zakręcie doszło do wypadku, w którym uczestniczyło kilku kierowców. Dla ośmiu z nich oznaczało to konieczność wycofania się z rywalizacji, a uszkodzenia bolidów były na tyle duże, że sędziowie przerwali rywalizację czerwoną flagą.
Wznowienie wyścigu miało miejsce za samochodem bezpieczeństwa. Kacper Sztuka nie popełnił żadnego błędu i po restarcie nadal przewodził stawce F4. Cieszynianin miał szczęście, gdy chwilę później zaatakował go Tuukka Taponen. Młody Fin zahaczył o maszynę ekipy US Racing, ale na szczęście Polak był w stanie kontynuować jazdę i ponownie obronił pierwszą lokatę.
Ostatecznie Sztuka wygrał na torze Vallelunga z ogromną przewagą, zapewniając sobie tytuł mistrzowski na jedną rundę F4 przed końcem zmagań.
Pozostaje pytanie, co dalej. Kacper Sztuka musi się teraz zastanowić nad możliwością jazdy w Formule 3. Z informacji WP SportoweFakty wynika, że zainteresowanie polskim kierowcą wykazuje część czołowych zespołów F3. Zakontraktowanie cieszynianina uzależnione jest jednak od tego, czy zbierze on odpowiedni budżet. To warunek, aby fani nad Wisłą mogli marzyć o tym, że ktoś pójdzie śladami Kubicy i spróbuje podjąć walkę o miejsce w F1 w przyszłości.
Czytaj także:
- Natychmiastowy wyrok. Były szef F1 skazany
- To koniec? Perez "potrzebuje zmiany zespołu"