McLaren ogłosił, iż Ryo Hirakawa stanie się częścią programu rozwojowego kierowców w roku 2024, wspierając zespół podczas pracy w symulatorze. Równocześnie 29-latek otrzyma możliwość wykonania przejazdów testowych za kierownicą modelu MCL35M z sezonu 2021. Hirakawa pozostanie też zaangażowany w świat wyścigów długodystansowych, gdzie od kilku lat związany jest z Toyotą.
Japończyk ma na swoim koncie liczne sukcesy w WEC. Obecnie kierowca z Azji prowadzi w klasyfikacji generalnej długodystansowych mistrzostw świata, w przeszłości wygrywał też kultowe 24h Le Mans.
- Jestem szczęśliwy, że dołączyłem do McLarena jako kierowca rezerwowy. Praca z tak kultowym zespołem to coś ekscytującego. Jestem wdzięczny szefom McLarena za tę szansę. Poznałem już zespół z bliska, doświadczyłem pracy w symulatorze i dzięki temu wiem, że powinienem twardo stąpać po ziemi. Jestem w pełni przygotowany i skoncentrowany przed dalszą fazą sezonu 2023 - przekazał Hirakawa w komunikacie prasowym.
ZOBACZ WIDEO: Bewley i Łaguta to za mało. Platinum Motor Lublin trzyma złoto jedną ręką
- Jestem też wdzięczny Toyocie, że dała mi możliwość pełnienia funkcji rezerwowego w McLarenie wraz z jazdą w wyścigach długodystansowych. Osobiste podziękowania należą się też prezesowi Toyoty, który od dawna wspiera mnie w rozwoju jako kierowca - dodał 29-latek.
Hirakawa ma doświadczenie z bolidów jednomiejscowych. Obecnie Japończyka możemy oglądać w tamtejszej Super Formule. W roku 2020 kierowca z Azji zdobył w niej tytuł wicemistrzowski.
Obecnie McLaren ma do dyspozycji rezerwowych Mercedesa i Aston Martina, bo podpisał z zespołami stosowną umowę ws. współpracy. Dzięki temu, w razie wyższej konieczności, do bolidu ekipy z Woking wsiąść mogą Mick Schumacher, Felipe Drugovich i Stoffel Vandoorne.
Z kolei w programie rozwojowym kierowców McLarena znajdowali się dotąd zawodnicy ze świata IndyCar - Pato O'Ward oraz Alex Palou. Ten ostatni został jednak z niego wyrzucony, po tym jak zerwał porozumienie dotyczące startów w brytyjskiej ekipie w IndyCar w sezonie 2024. Obie strony mają się spotkać w tej sprawie w sądzie.
Czytaj także:
- Awantura w F1. Zespoły są wściekłe, sędziowie faworyzują Verstappena?
- Złamana kość w siedmiu miejscach. Fatalne prognozy dla Ricciardo