Już nie Europa, a Bliski Wschód? Przyjaciel Putina kreśli plany rozwoju

Wikimedia Commons / A. Savin / Na zdjęciu: Boris Rotenberg
Wikimedia Commons / A. Savin / Na zdjęciu: Boris Rotenberg

Boris Rotenberg dał się poznać nie tylko jako oligarcha gromadzący majątek dzięki Władimirowi Putinowi, ale też sponsor rosyjskiego motorsportu. Wojna w Ukrainie wstrzymała jego plany ze szkoleniem talentów w Europie. Rotenberg ma teraz inny pomysł.

Boris Rotenberg jest przyjacielem Władimira Putina z czasów dzieciństwa. Obaj wspólnie wychowywali się w Sankt Petersburgu i po latach dyktator z Moskwy nie zapomniał o swoim znajomym. Znajomość z rosyjskim przywódcą przyniosła Rotenbergowi liczne profity, a kontrakty na budowę gazociągów i autostrad uczyniły z niego miliardera. Obecnie jego majątek wynosi ok. 1,3 mld dolarów.

Część tych pieniędzy 66-latek "oddaje" z powrotem do budżetu jako sponsor rosyjskiego motorsportu. Założona przez niego akademia SMP Racing była sponsorem Williamsa i zapewniła miejsce Siergiejowi Sirotkinowi w Formule 1. Wspierała też Roberta Shwartzmana i wiele innych talentów. Rotenberg okroił jednak działalność swojego programu szkoleniowego w momencie agresji Rosji na Ukrainę.

Przyjaciel Putina był oburzony tym, że FIA zobowiązała Rosjan do startów pod neutralną flagą i podpisania dokumentu o neutralności politycznej, w którym znajdują się słowa o wyrażaniu solidarności z narodem ukraińskim. Wojna w Ukrainie trwa już ponad 1,5 roku, FIA nie zmieniła swoich zasad, za to Rotenberg postanowił skierować się na... Bliski Wschód.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor Realu wsiadał do autobusu. Zapomniał o jednym

- Tworzymy warunki, abyśmy mogli dalej trenować. Sprowadziliśmy bolidy Formuły 4 do Rosji, aby dzieci mogły awansować do nich z kartingu i ruszyć dalej. Mamy pomysł, jak zadbać o systematyczny rozwój. Wkrótce będziemy się przenosić do krajów azjatyckich. Tam będziemy organizować wydarzenia i treningi. Mamy tam wszystko do dyspozycji - powiedział Rotenberg prokremlowskiej agencji TASS.

W ostatich latach Rotenberg finansował rozwój Rosjan we Włoszech i Hiszpanii, gdzie poziom kartingu jest najwyższy i dawało to największe szanse na awans któregokolwiek z kierowców do F1. W obecnej sytuacji, kiedy to Rosja prowadzi krwawą wojnę i morduje niewinnych Ukraińców, rosyjski kapitał jest niemile widziany na Zachodzie.

Chęć organizowania treningów i szkoleń na Bliskim Wschodzie i w Azji jest powodem, dla którego Rosja nie myśli o opuszczaniu struktur FIA. - Federacja organizuje tam te same wydarzenia, co w Europie. Nie opuszczamy jej. Czekamy na rozwój sytuacji, będziemy się szkolić w Rosji i Azji - dodał Rotenberg.

Słowa przyjaciela Władimira Putina nie powinny być zaskoczeniem. Rosja po ataku na Ukrainę stała się pariasem na arenie międzynarodowej. Z tego powodu dyktator z Kremla szuka przyjaciół w Azji - jego głównym partnerem stały się Chiny, a niedawno nawet Korea Północna.

- Wszyscy kierowcy, którzy podróżowali z nami po Europie, rywalizują teraz w krajowych mistrzostwach. Zorganizowaliśmy siódmą rundę mistrzostw Rosji, w której wystartowało łącznie 119 samochodów. W roku 2014 było ich tylko 35, co pokazuje skalę rozwoju - zakończył propagandowo swoją wypowiedź Rotenberg.

Czytaj także:
Trwa koszmar kierowcy F1. Znów przegrał z kontuzją
Proces sądowy może rozsadzić F1. "Robią to dla pieniędzy"