Właściciel ekipy F1 wspiera Rosję? Pomagać ma w tym pośrednik z Chin

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Gene Haas (po lewej) i Gunther Steiner
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Gene Haas (po lewej) i Gunther Steiner

Po raz kolejny amerykańskie media wysuwają poważne oskarżenia względem Haasa. Firma, do której należy zespół F1, ma omijać sankcje gospodarcze i wysyłać swój sprzęt do Rosji. Pomagać ma w tym chiński pośrednik.

Haas jeszcze w 2021 roku był sponsorowany przez rosyjskiego miliardera - Dmitrija Mazepina. Biznesmen wyłożył wtedy ok. 25-30 mln dolarów, co pozwoliło zespołowi Formuły 1 uniknąć bankructwa. W zamian w nazwie ekipy pojawiła się rosyjska firma Uralkali, a jeden z foteli wyścigowych zajął syn Rosjanina - Nikita Mazepin. Współpraca dobiegła końca przedwcześnie, bo po inwazji Rosji na Ukrainę właściciele Haasa nie chcieli być kojarzeni z rosyjskim kapitałem i zerwali umowę na początku sezonu 2022.

Tymczasem w marcu 2023 roku dziennikarze "PBS" oskarżyli firmę Haas Automation, do której należy zespół F1, że omija sankcje gospodarcze wymierzone w Rosję i nadal wysyła na Wschód swoje obrabiarki i inny sprzęt. Urządzenia miały być wykorzystywane przez przedsiębiorstwa z sektora wojskowo-przemysłowego.

Haas szybko odniósł się do informacji "PBS". Firma przekazała, że faktycznie dostarczyła do Rosji 18 maszyn, ale doszło do tego jeszcze przed wejściem sankcji w życie. Poinformowała też o zakończeniu współpracy z rosyjskim dystrybutorem i zaprzeczyła, jakoby wspierała rosyjski przemysł wojskowy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Dzieci Kardashian oszalały. Gwiazdor spełnił ich marzenie

Dziennikarz Simon Ostrovsky nie odpuścił Haasowi i kontynuował swoje śledztwo. Z jego najnowszych ustaleń wynika, że Haas nadal wysyła obrabiarki do Rosji, gdzie są one wykorzystywane przez firmy z sektora wojskowego. Ostrovsky w najnowszym artykule przekazał, że Amerykanie mają do tego wykorzystywać "tajemniczego" chińskiego pośrednika o nazwie Suzhou Sup Bestech Machine Tools.

Sprawa jest podejrzana, bo chińska firma nie ma nawet swojej strony internetowej i została uruchomiona dwa tygodnie po tym, jak Haas oficjalnie opuścił Rosję w związku z atakiem na Ukrainę.

Chiński pośrednik miał wysłać ponad 200 przesyłek do firmy Abamet, która w przeszłości była... dystrybutorem Haasa w Rosji i na Białorusi. Łączna wartość wysłanych towarów przekroczyła 600 tys. dolarów.

Ostrovsky poprosił Haasa o komentarz do swoich ustaleń, ale firma odmówiła wydawania szczegółowego oświadczenia w tej sprawie. Amerykanie podkreślili jedynie, że nie sprzedają sprzętu do Rosji i nie prowadzą też biznesów z wymienioną chińską firmą. "Jakakolwiek dostawa produktów do Rosji za pośrednictwem organizacji trzecich jest sprzeczną z polityką Haasa" - oświadczono.

Właścicielem firmy produkującej obrabiarki automatyczne, jak i zespołu F1 jest Gene Haas. Majątek amerykańskiego biznesmena szacowany jest na ok. 250 mln dolarów.

Czytaj także:
- Czy Red Bull wygra wszystkie wyścigi? "Musimy ignorować Verstappena"
- "Ludzie płakali na pożegnanie". Szok w zespole F1 po zwolnieniu szefa