Wszyscy o nim mówią w F1. "Jakbym zdobył mistrzostwo świata"

Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Daniel Ricciardo
Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Daniel Ricciardo

Daniel Ricciardo wrócił do F1 po półrocznej przerwie. Australijczyk wywołuje obecnie ogromne zainteresowanie w padoku, towarzyszą mu też kamery Netfliksa. 34-latek nie ukrywa, że jest przytłoczony tym, co dzieje się wokół jego osoby.

Daniel Ricciardo miał spędzić obecny sezon jako rezerwowy Red Bull Racing, ale w obliczu słabej formy Nycka de Vriesa, otrzymał szansę jazdy w Alpha Tauri. Pierwszy występ Australijczyka w nowych-starych barwach miał miejsce przy okazji ubiegłotygodniowego GP Węgier. Powrót 34-latka do regularnego ścigania w Formule 1 wywołał przy tym ogromną ekscytację kibiców i mediów.

Na Węgrzech, już podczas czwartkowych spotkań z dziennikarzami, Ricciardo towarzyszyli operatorzy Netfliksa. Uznano bowiem, że powrót Australijczyka do F1 to ciekawy materiał do serialu "Drive to survive". Sporym zainteresowaniem cieszyły się też briefingi prasowe reprezentanta Alpha Tauri przed GP Belgii.

- Myślałem, że będzie was dużo mniej. Myślałem, że zdążyliście o mnie zapomnieć - wypalił do dziennikarzy Ricciardo, znany ze swojego poczucia humoru.

#dziejesiewsporcie: Stanął przy Messim i się rozpłakał. To syn wielkiej gwiazdy

Kierowca z Antypodów rozpoczął przygodę z Alpha Tauri od trzynastego miejsca w GP Węgier. Apetyty były większe, bo identyczny wynik uzyskał w kwalifikacjach, co dawało nadzieję na punkty. Jednak już w pierwszym zakręcie Ricciardo został wyrzucony przez rywali poza tor i spadł na koniec stawki.

- Postanowiłem, że moim celem będzie czerpanie frajdy z tego wszystkiego. Nawet dzień prasowy był czymś wielkim. Żartowałem, że zainteresowanie dziennikarzy moją osobą jest tak duże, jakbym dopiero co zdobył mistrzostwo świata. To jest coś, co trzeba przeżyć i cieszyć się tym - powiedział Ricciardo.

- Weekend na Węgrzech jako całość poszedł dobrze. W poniedziałek byłem nieco wyczerpany, ale wyciszyłem się i miałem okazji do paru refleksji na ten temat - dodał australijski kierowca.

Wcześniej Ricciardo przez dwa lata męczył się w McLarenie, co doprowadziło do przedwczesnego zerwania jego umowy. - Doświadczenie z Węgier było przyjemniejsze od tego, jakiego doznałem w poprzednim roku. To ważne. Zakwalifikowałem się jako trzynasty, dojechałem do mety na tej samej pozycji, ale byłem o wiele szczęśliwszy - przyznał 34-latek, który zdaje sobie sprawę, że w Alpha Tauri będzie mu ciężko o punkty.

- Przez większość czasu tak bardzo zależy nam na wyniku, że nasze szczęście uzależniamy od zdobycia podium. Myślę jednak, że czerpanie satysfakcji, nawet jeśli nie zdobędę punktów, to mój sposób na ściganie się w tej chwili. Nadal zależy mi na rezultatach, ale na Węgrzech czułem, że zrobiłem wszystko, co trzeba. Byłem zadowolony z tego, co dałem od siebie - podsumował.

Czytaj także:
- Fatalne prognozy dla GP Belgii. Kierowcy nie wyjadą na tor?!
- Wstrząs w Ferrari. Kluczowy pracownik odchodzi do ekipy Orlenu

Komentarze (0)