Problem hejtu w sieci jest niezwykle widoczny na przykładzie świata Formuły 1. Gdy pod koniec 2021 roku walka o tytuł mistrzowski pomiędzy Lewisem Hamiltonem a Maxem Verstappenem weszła w decydującą fazę, sympatycy obu kierowców atakowali drugą stronę i używali przy tym niejednokrotnie niecenzuralnych słów.
Również Nicholas Latifi, którego wypadek na zakończenie sezonu 2021 przyczynił się do zdobycia tytułu mistrzowskiego przez kierowcę Red Bull Racing, doświadczył hejtu. Kanadyjczykowi grożono śmiercią i przez pewien czas przechadzał się on po ulicach Londynu z prywatnym ochroniarzem.
Aby zwalczać hejt w sieci, Formuła 1 rozpoczęła w ostatnich miesiącach specjalną kampanię, ale nadal często dochodzi do ataków na kierowców. Część z nich ma podłoże rasowe i uderza przede wszystkim w Hamiltona. W grudniu 2022 roku FIA ujawniła, że przy pomocy sztucznej inteligencji zablokowała 2400 "bardzo toksycznych" wpisów i ich autorów.
ZOBACZ WIDEO: Bolid F1 jechał w tłum dziennikarzy! Absurdalna sytuacja w trakcie Grand Prix Azerbejdżanu
Hamilton w ubiegłym roku sugerował nawet, że społeczeństwo "najprawdopodobniej powinno wyłączyć" popularne portale, bo mają one negatywny wpływ na ich zdrowie psychiczne. Kierowca Mercedesa narzekał też, że właściciele takich platform jak Facebook czy Twitter robią niewiele w celu zwalczania internetowego hejtu.
Okazja do poruszenia tego palącego problemu pojawiła się przy okazji GP Miami. Jednym z gości niedzielnego wyścigu F1 był Elon Musk. Miliarder rozmawiał na ten temat m.in. z Mohammedem ben Sulayemem. "Wspaniale było się spotkać z Elonem Muskiem na GP Miami i porozmawiać o naszych wspólnych wysiłkach na rzecz zwalczania ataków w internecie" - napisał prezydent FIA po spotkaniu z właścicielem Twittera.
Czytaj także:
- "Amatorszczyzna". Ostra krytyka pod adresem zespołu F1
- Verstappen wybuczany przez kibiców. Reakcja Holendra może zaskakiwać
Czy kibice przesadzają z krytyką w mediach społecznościowych? 
