Ferrari od 2009 roku nie zanotowało tak fatalnego startu sezonu Formuły 1. Po trzech wyścigach ekipa z Maranello ma na swoim koncie ledwie 26 punktów, co dość szybko przekreśliło jej szanse na tytuł w klasyfikacji konstruktorów. Nikt bowiem nie ma złudzeń, że obecnie Włosi są dwa kroki za konkurencją z Red Bull Racing.
- W tej chwili Red Bull jest lepszy w każdej dziedzinie. W kwalifikacjach, wyścigach, pod względem prędkości na prostych. Również w wolnych zakrętach, lepiej radzą sobie z zużyciem opon i pokonywaniem krawężników. To pokazuje, że musimy coś zmienić - apelował ostatnio Carlos Sainz, zdaniem którego Ferrari powinno rozważyć zupełnie nową wersję tegorocznego bolidu.
W padoku Formuły 1 pojawiły się plotki, że Ferrari jest gotowe na drastyczne zmiany w modelu SF23 i upodobnienie go do konstrukcji Red Bulla. Jednak Frederic Vasseur wyjaśnił portalowi motorsport.com, że w najbliższym czasie nie należy się spodziewać drastycznych ruchów w Maranello.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niecodzienne ogłoszenie szczęśliwej nowiny
- Mamy zaplanowane aktualizacje, ale nie wszystkie pojawią się w Baku pod koniec kwietnia, bo tam mamy weekend ze sprintem, a to nie jest najlepszy czas na testowanie. Później mamy Miami, Imolę, Monako i Barcelonę. Na każdy z tych wyścigów przygotowujemy poprawki - ujawnił szef Ferrari.
- Trzymamy się planu. Dokonaliśmy pewnych poprawek w zakresie balansu bolidu. Pod tym względem w Australii było już dużo lepiej i będziemy kontynuować podążanie tą ścieżką. Nie przygotujemy nowej wersji samochodu, nie przedstawimy nagle czegoś zupełnie innego. Będziemy jedynie aktualizować obecną maszynę - dodał Vasseur.
Francuz dodał, że limity budżetowe oraz ograniczona liczba godzin w tunelu aerodynamicznym sprawiają, że w obecnych realiach F1 trudno dokonać zmiany koncepcji bolidu w trakcie trwania sezonu. - Nie chcę powiedzieć, że jest to niemożliwe, ale na pewno bardzo trudne - zaznaczył.
Potwierdzałoby to wcześniejsze informacje włoskich mediów, które niedawno informowały, że Ferrari zamierza zbudować bolid mocno zbliżony wyglądem do Red Bulla, ale dopiero w roku 2024. Inżynierowie zdali sobie bowiem sprawę z tego, że z obecnej koncepcji nie są w stanie wycisnąć zdecydowanie lepszych osiągów.
Czytaj także:
- Hamilton wyolbrzymia problemy? Mercedes może jeszcze zagrozić Red Bullowi
- Formuła 1 ma kolejnego miliardera. Wysokie ryzyko się opłaciło