Konflikt w Red Bullu? Nowe porządki po śmierci miliardera

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Helmut Marko (w środku)
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Helmut Marko (w środku)

Oliver Mintzlaff przejął władzę nad kluczowymi projektami Red Bulla po śmierci Dietricha Mateschitza. W padoku F1 krążą plotki, iż Niemiec nie dogaduje się z Helmutem Marko. Austriak odniósł się do tych spekulacji.

Gdyby nie Dietrich Mateschitz, to austriacki producent energetyków nie byłby zaangażowany w Formułę 1. Miliarder od zawsze był pasjonatem sportów motorowych, więc gdy tylko pozwolił mu na to majątek, stał się właścicielem Red Bull Racing, a następnie kolejnego zespołu - zwanego obecnie jako Alpha Tauri.

Twórca potęgi Red Bulla zmarł jesienią 2022 roku po walce z rakiem trzustki, a nowym dyrektorem generalnym firmy został Oliver Mintzlaff. Dokonuje on analizy sytuacji wewnątrz koncernu, co może poskutkować mniejszym zaangażowaniem się "czerwonych byków" w F1. Z tego powodu ostatnio plotkowano m.in. o sprzedaży Alpha Tauri.

Oliver Mintzlaff pojawił się osobiście na GP Bahrajnu, jest też obecny na GP Arabii Saudyjskiej. To miało nie spodobać się Helmutowi Marko, który jako doradca Red Bulla ds. motorsportu był prawą ręką Dietricha Mateschitza i miał pełną kontrolę nad działaniami firmy w F1. Wynikało to z faktu, że Mateschitza i Marko łączyła wieloletnia przyjaźń.

ZOBACZ WIDEO: Dramat Max Verstappena w Dżuddzie! Ten dźwięk mówi wszystko

- Mintzlaff odkrywa właśnie, że Red Bull to coś więcej niż słodki napój - wypalił Marko w swoim stylu w niemieckim Sky i dodał, że 47-letni Niemiec jest "dość zajęty po wydarzeniach z Manchesteru". Austriak miał na myśli ostatni mecz Ligi Mistrzów, w którym piłkarze RB Lipsk przegrali z Manchesterem City 0:7.

Marko ujawnił, że odbył kilka spotkań z Mintzlaffem i odrzucił sugestie, jakoby znajdował się w konflikcie z nowym dyrektorem generalnym Red Bulla. - Po prostu nie można porównać trzech miesięcy znajomości do 30-letniej przyjaźni. Łączy nas inna relacja niż z Mateschitzem i tak najprawdopodobniej będzie już zawsze - powiedział 79-latek.

- Mateschitz był wielkim znawcą i pasjonatem sportów motorowych. Rozmawialiśmy ze sobą na zupełnie innym poziomie. Jednak to nie powód, by mówić, że moje relacje z Mintzlaffem nie funkcjonują - podsumował doradca Red Bulla.

Czytaj także:
- "Nie ufam już inżynierom". Poważne zgrzyty w zespole F1
- Polacy zaskoczyli wszystkich. Okazali się nawet lepsi od Kubicy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty