Zespoły F1 masowo rezygnują z farby. W tym szaleństwie jest metoda

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: George Russell za kierownicą Mercedesa W14
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: George Russell za kierownicą Mercedesa W14

Poznaliśmy już większość bolidów F1 na sezon 2023. Cechą łączącą dotychczas zaprezentowane maszyny są niepomalowane elementy, stworzone z czystego włókna węglowego. W ten sposób zespoły walczą z nadwagą maszyn. Mają na tym polu sporo do zyskania.

Ten trend obserwowaliśmy tak naprawdę już w zeszłym roku. Po zmianie przepisów bolidy Formuły 1 miały ważyć co najmniej 795 kg, ale szybko okazało się, że konstrukcję mają po 10-15 kg nadwagi. Dlatego FIA, pod naciskiem ekip z czołówki F1, podwyższyła limit do 798 kg. Dodatkowo zespoły zaczęły rezygnować z malowania wybranych elementów, aby zaoszczędzić nieco na masie.

W sezonie 2023 bolidy miały schudnąć o 3 kg, ale okazało się to niemożliwe, bo cięższe stały się nowe opony Pirelli. Znów okazało się, że każdy gram ma znaczenie. Dlatego ekipy F1 masowo zaczęły rezygnować z farby.

Alfa Romeo w ostatnich latach słynęła z biało-czerwonego malowania, a w sezonie 2023 biel zastąpiła czernią, która w wielu miejscach jest po prostu niepomalowanym włóknem węglowym. Czarne elementy pojawiły się też na bolidach McLarena, Ferrari czy Williamsa. Na całość poszedł Mercedes, który całkowicie zrezygnował z tradycyjnego dla siebie srebrnego malowania. Od tego roku Niemcy znów korzystać będą z czarnych maszyn. Tym razem nie ma to związku z ruchem Black Lives Matter, a oszczędzaniem masy.

ZOBACZ WIDEO: Tak wygląda w wieku 35 lat. Zdradziła receptę na niesamowitą figurę

Czy w tym szaleństwie jest metoda? Okazuje się, że tak. Jak wyliczył "Auto Motor und Sport", pokrycie całej karoserii bolidu farbą "kosztuje" 5-6 kg. Znaczenie ma nawet zastosowanie matowego malowania kosztem połysku. Matowe farby są bowiem lżejsze i cieńsze niż w przypadku połysku.

Zaoszczędzenie nawet 6 kg w masie bolidu sprawia, że bolid może przejechać jedno okrążenie nawet 0,3 s szybciej. W tempie wyścigowym wpływa to też na konsumpcję opon. Im samochód lżejszy, tym łagodniej obchodzi się z ogumieniem, co pozwala np. zmienić strategię pit-stopów.

Kibice F1 mogą jednak spać spokojnie. Chociaż każdy gram ma znaczenie, to nie czeka nas sytuacja, w której każdy z zespołów postawi na całkowicie czarne malowanie. Dla ekip oprócz wyników liczą się też względy marketingowe i promocyjne. Nikt sobie nie wyobraża chociażby czarnego bolidu Ferrari.

Czytaj także:
- Syn miliardera mistrzem F1? Fernando Alonso tego nie wyklucza
- Prezentacja bolidu i od razu wyjazd na tor. Ferrari zorganizowało wielkie show

Komentarze (0)