Sensacyjny powrót do F1 coraz bliżej. Rozmowy weszły w decydującą fazę

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Nico Hulkenberg
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Nico Hulkenberg

Wiele wskazuje na to, że możemy być świadkami sensacyjnego powrotu do F1. Haas jest zdecydowany na to, by podpisać kontrakt z Nico Hulkenbergiem, który po raz ostatni regularnie ścigał się w stawce w sezonie 2019.

Nico Hulkenberg po raz ostatni ścigał się regularnie w Formule 1 w roku 2019 w barwach Renault, ale nie zniknął na dobre z padoku. Pandemia koronawirusa dała mu szansę pojedynczych występów w sezonach 2020-2022 w barwach Racing Point i Aston Martina, kiedy to doświadczony Niemiec zastępował w stawce chorych kierowców.

Hulkenberg spisywał się na tyle solidnie, że bardzo prawdopodobny staje się jego powrót do stawki F1 w roku 2023. Kierowca znajduje się na czele listy życzeń Haasa, o czym w padoku mówi się od kilku dni. Dość niespodziewanie Amerykanie mają mieć rywala w staraniach o 35-latka, bo jego angaż rozważają też szefowie Alpine, czyli dawnego Renault.

- Każdy z superlicencją jest na naszej liście. Nico jest kandydatem takim, jak wszyscy inni. Ma papiery niezbędne do jazdy w F1, startował w tej serii, ma doświadczenie. Musimy tylko zobaczyć, która z dostępnych opcji jest dla nas najlepsza - powiedział portalowi motorsport.com Gunther Steiner, odnosząc się do plotek o rychłym transferze Niemca.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: partnerka Milika błyszczała w Paryżu

Pewnym startów w Haasie w sezonie 2023 jest Kevin Magnussen. Drugi fotel w amerykańskim zespole zajmuje Mick Schumacher, ale wszystko wskazuje na to, że przygoda 23-latka z ekipą dobiega końca. Szef Haasa nie jest zadowolony z Schumachera, który na dodatek ma stracić wsparcie Ferrari z końcem obecnego roku.

Ferrari wspiera za to kandydaturę Antonio Giovinazziego, który przy okazji GP Włoch otrzymał szansę jazdy w treningu F1 w barwach Haasa. Problem polega na tym, że po dwóch latach Włosi w sezonie 2023 stracą przywilej obsadzenia jednego fotela w amerykańskiej ekipie. W zamian za ewentualne miejsce dla Giovinazziego musieliby zagwarantować Haasowi np. zniżkę na silniki albo inną formę wsparcia finansowego.

Giovinazzi wystąpi też w piątkowym treningu F1 przed GP USA, ale Steiner wskazał dziennikarzom, że występy Włocha wcale nie muszą oznaczać jego transferu. - Ludzie zbyt głęboko wchodzą w tę historię. Ferrari poprosiło nas, abyśmy dali szansę jazdy ich rezerwowemu. To nie była kwestia tego, że chcemy przetestować umiejętności Antonio - powiedział Steiner.

- Antonio wykonał dobrą robotę, zwłaszcza że nigdy nie jeździł bolidem nowej generacji. Od razu pokazał prędkość. Dzięki temu mamy pewność, że nasz bolid jest niezły. Jeśli ktoś, kto nie był przez cały rok w samochodzie wykręca takie czasu, to samochód nie może być zły - dodał szef Haasa.

Czytaj także:
Ferrari ma pretensje do sędziów. Padły konkretne zarzuty
Kontrowersje na koniec GP Włoch. "Nie chcemy tego"

Komentarze (0)