Oligarcha wyrzucony z F1 ratuje wizerunek. Darmowe nawozy dla Afryki

Materiały prasowe / kremlin.ru / Na zdjęciu: Władimir Putin (po lewej) i Dmitrij Mazepin
Materiały prasowe / kremlin.ru / Na zdjęciu: Władimir Putin (po lewej) i Dmitrij Mazepin

Kilka miesięcy temu firma Dmitrija Mazepina została z hukiem wyrzucona z F1 ze względu na powiązania oligarchy z Władimirem Putinem. Teraz koncern Uralchem stara się ratować swój wizerunek i wysyła za darmo do Afryki nawozy.

5 marca, ledwie kilka dni po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, ekipa z F1 Haas zerwała kontrakt z firmą Uralkali, która należy do Dmitrija Mazepina. Rosyjski oligarcha płacił Amerykanom ok. 25-30 mln dolarów rocznie za rolę tytularnego sponsora zespołu Formuły 1. W zamian na miejsce w ekipie mógł liczyć jego syn - Nikita Mazepin. On też stracił miejsce w F1 wskutek brutalnej napaści Rosji na sąsiednie państwo.

Po niemal sześciu miesiącach od tamtych wydarzeń Rosjanie pozostają w sporze z Haasem. Kierowca skierował sprawę do sądu, gdyż domaga się wypłaty pensji za sezon 2022. Jego ojciec domaga się z kolei zwrotu pieniędzy, jakie zdążył wpłacić na konto zespołu przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie. Mowa o 13 mln dolarów.

Darmowe nawozy dla Afryki

Jeszcze zanim Władimir Putin podjął decyzję o ataku na Ukrainę, spotkał się z Dmitrijem Mazepinem na Kremlu. Obaj panowie rozmawiali o sytuacji na rynku nawozów sztucznych, bo firma należąca do oligarchy jest światowym potentatem w tym zakresie. Tymczasem Putin, szykując się do wojny, już ubiegłej zimy doprowadził do wzrostu cen gazu. To z kolei odbiło się na cenach nawozów.

ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski wrócił do korzeni! Tylko spójrz na to

Dość powiedzieć, że we wtorek polski Anwil, należący do PKN Orlen, wstrzymał tymczasowo produkcję nawozów azotowych - właśnie ze względu na rekordowe ceny gazu. Wcześniej podobną decyzję podjęła Grupa Azoty, która m.in. ograniczyła produkcję amoniaku o 10 proc. i wstrzymała produkcję nawozów azotowych.

W tym samym czasie rosyjski Uralchem... bezpłatnie dostarcza swoje produkty do Afryki. W ostatnich dniach 25 tys. ton produktu miało dotrzeć do portu Lome w Republice Togo. W ten sposób Mazepin stara się ratować swój wizerunek, ale też realizuje postulaty Putina, który stara się uczynić z Afryki nową strefę swoich wpływów.

- W tej skomplikowanej sytuacji geopolitycznej, która znacząco wpłynęła na warunki na światowym rynku produkcji i konsumpcji nawozów, Uralchem jest gotowy wesprzeć producentów rolnych w Afryce poprzez bezpłatną wysyłkę naszych podstawowych i zaawansowanych produktów - przekazał w komunikacie Dmitrij Koniajew, dyrektor generalny Uralchemu.

Jak podkreślił Koniajew, firma należąca do Mazepina "rozumie, jak ważne jest wspieranie rolnictwa, zarówno w Rosji, jak i w Afryce, która bardzo mocno doświadcza obecnego kryzysu gospodarczego". Nie powinno być zaskoczeniem, że Rosjanin ani słowem nie wspomniał o wojnie w Ukrainie, by nie narażać się propagandzie Putina.

Mazepin wspiera Putina

Jednym z powodów, dla których Mazepinowie zostali wyrzuceni z F1, były bliskie powiązania oligarchy z Putinem. Na Zachodzie i w świecie królowej motorsportu nikt nie miał wątpliwości, że w obecnej sytuacji nie da się zgromadzić majątku wartego - zdaniem niektórych - 7 mld dolarów, bez zgody przywódcy Kremla. Zwłaszcza, że biznesmen przejął kilka konkurencyjnych firm w podejrzanych okolicznościach, najprawdopodobniej mając wsparcie służb specjalnych.

Gdy w marcu nakładano sankcje na Mazepina i jego syna, Unia Europejska podkreślała, że rodzina miliardera czerpie profity z popierania Putina i w zamian współfinansuje jego wojenną machinę. Wysyłanie darmowych nawozów do Afryki wpisuje się w politykę moskiewskiego dyktatora.

Spotkanie rodziny Mazepinów i organizatorów GP Rosji z Putinem
Spotkanie rodziny Mazepinów i organizatorów GP Rosji z Putinem

Wywołana przez prezydenta Rosji wojna doprowadziła do wstrzymania na wiele tygodni eksportu ukraińskiego zboża, co wywołało falę głodu w Afryce. Tymczasem Putin szuka sojuszników w Afryce i chce, by panowało tam przekonanie, że to Zachód odpowiada za klęskę żywnościową.

Świadoma jest tego Unia Europejska, która nie chce, by w Afryce umocniło się przekonanie, że panujący głód to wina Zachodu. Już pod koniec lipca Josep Borrell, szef unijnej dyplomacji, mówił o możliwości zniesienia tych sankcji, które wpływają na rynek żywności i nawozów. Zwracał też uwagę na pewną nadgorliwość niektórych firm i instytucji. - Są podmioty, które przesadzają ze swoją reakcją na sankcje. Mają możliwość podejmowania pewnych działań, które nie są zabronione, a nie robią tego - powiedział agencji EFE.

Jeden cel - powrót do F1

Co ciekawe, w tej chwili nie wiadomo, do kogo należy jeden z największych na świecie producentów nawozów. W połowie marca, ledwie kilka dni po objęciu sankcjami Zachodu, Mazepin ogłosił sprzedaż 52 proc. akcji Uralchem. Nie podano jednak kwoty transakcji, ani nabywcy udziałów.

Zdaniem ekspertów, był to jedynie unik miliardera, aby firma nie odczuła skutków sankcji gospodarczych. Formalnie Mazepin nie jest bowiem obecnie większościowym udziałowcem Uralchem i spółek zależnych. To pozwalało m.in. funkcjonować portom i terminalom przeładunkowym nawozów i amoniaku na Łotwie.

- Świat potrzebuje eksportu rosyjskiej żywności i nawozów. W rozmowach nie chodziło o złagodzenie sankcji, ale o usunięcie przeszkód w eksporcie - mówił w lipcu Martin Griffith, podsekretarz generalny ONZ ds. humanitarnych, po tym jak udało się podpisać porozumienie ONZ z Rosją ws. odblokowania eksportu ukraińskiego zboża. Na podstawie tego dokumentu Uralchem wysłał do Afryki darmowe nawozy.

Mazepin za to zapadł się pod ziemię i unika publicznych spotkań. Po sprzedaży akcji Uralchemu mianował Koniajewa szefem firmy. Niedawno widziany był na mecie rajdu terenowego Silk Way Rally, w którym triumfował jego syn. 23-latek z Moskwy wystartował w imprezie dzięki finansom ojca. Ich marzeniem pozostaje niezmiernie podbicie F1. Wojna w Ukrainie przerwała karierę Nikity w królowej motorsportu, ale młody Rosjanin wierzy, że nie powiedział ostatniego słowa w tym sporcie.

Aby jednak dostać kolejną szansę w F1, jego ojciec musi mieć krystalicznie czysty wizerunek. O to w dobie wojny w Ukrainie niezwykle trudno. - Będę natychmiast za kierownicą, przy pierwszej możliwej okazji. Cuda się zdarzają - mówił w czerwcu Nikita Mazepin.

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Księgowi zadecydują o tytule w F1. Planowanie wydatków kluczem do sukcesu
Ceny energii na świecie szaleją. Tak zespół F1 zaoszczędził miliony