Ferrari surowo ukarane. Sędziowie byli bezwzględni

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz

Ferrari po GP Monako będzie musiało zapłacić grzywnę w wysokości 25 tys. euro za poważny błąd w sobotnim treningu F1. Dodatkowo naganę otrzymał Carlos Sainz. Hiszpan może się jednak cieszyć, iż nie został karnie przesunięty na starcie do wyścigu.

W tym artykule dowiesz się o:

Carlos Sainz mocno narozrabiał w sobotnim treningu Formuły 1 przed GP Monako. Kierowca Ferrari zepsuł szybkie okrążenie Lance'owi Strollowi, który w ostatnim zakręcie musiał mocno wyhamować, aby nie trafić w tył bolidu Hiszpana. Sędziowie przeanalizowali tę sytuację i winą za nią obarczyli zespół Sainza. Sam kierowca otrzymał jedynie naganę.

Stewardzi stwierdzili, że Sainz otrzymał "serię rażąco błędnych komunikatów przez radio", które dotyczyły przestrzeni pomiędzy kierowcami na torze. Dlatego też kierowca pochodzący z Madrytu nie miał świadomości, że jeśli zwolni, to zepsuje okrążenie Strollowi.

"Nie jest jasne, dlaczego tak mylne informacje zespół przekazał kierowcy, który przez to miał mylne wrażenie, że bezpośrednio za nim nie znajdował się żaden inny bolid. Ze względu na kiepską widoczność w tej części toru, kierowca musiał całkowicie polegać na informacjach przekazywanych przez ekipę" - napisano w notatce sędziowskiej.

Nagana na razie nie ma poważniejszych konsekwencji dla Sainza. Dopiero zgarnięcie pięciu kar tego typu skutkuje karnym przesunięciem na polach startowych w wyścigu F1. "Niezależnie od przewinienia zespołu, kierowca samochodu numer 55 niemal zatrzymał się na torze. To niedopuszczalne, stąd nagana" - dodano w decyzji sędziowskiej.

W sobotnim treningu F1 przed GP Monako kierowca Ferrari przyblokował też innego z reprezentantów Aston Martina - Sebastiana Vettela. Wywołało to ogromną irytację czterokrotnego mistrza świata. Jednak sędziowie uznali, iż w tej sytuacji Carlos Sainz jechał wolniej, ale nie na tyle, by złamać przepisy.

W kwalifikacjach do GP Monako reprezentant ekipy z Maranello wywalczył drugi czas. Dlatego też Carlos Sainz może mówić o sporym szczęściu, bo gdyby sędziowie nałożyli na niego bardziej surową karę i przesunęliby go na polach startowych, 27-latek mógłby zapomnieć o dobrym wyniku w niedzielę. 

Czytaj także:

Sebastian Vettel ofiarą złodziei. Znane szczegóły rabunku
Tego jeszcze nie było. Formuła 1 u progu rewolucji

ZOBACZ WIDEO Wielki powrót do KSW. To będzie przyszły mistrz organizacji?

Komentarze (0)