Okazja czyni…mistrza
W czubie tabeli angielskiej ekstraklasy dzieje się całkiem sporo. Całej stawce nadal przewodzi Liverpool, jednak przewaga podopiecznych Arne Slota nie jest już tak znacząca, jak jeszcze parę tygodni temu.
Wczoraj na City Ground miała miejsce potyczka pomiędzy Nottingham a wspomnianymi już wyżej The Reds. Jej wynik okazał się bardzo korzystny, jeśli spojrzymy na niego z perspektywy piłkarzy oraz sympatyków Arsenalu.
Gdyby dziś Declan Rice wraz ze swoimi klubowymi kolegami zdołał pokonać w bezpośrednim starciu Tottenham, to Kanonierzy ponownie wskoczyliby na drugi stopień podium. Ich strata do ekipy z miasta Beatlesów zmalałaby natomiast do raptem czterech oczek.
Jeżeli The Gunners rzeczywiście mają mistrzowskie ambicje, to wykorzystanie takiej okazji jak ta dzisiejsza jest właściwie obowiązkiem. Wszyscy jednak doskonale wiemy, że nie będzie to z pewnością łatwe.
Na przekór porze roku
Jako że mamy obecnie zimę, to logika podpowiada, że wieczornemu pojedynkowi na Emirates powinny towarzyszyć niskie temperatury. Zgodnie z najnowszymi prognozami na godz. 21:00 w Londynie przewidywane jest około 8 stopni Celsjusza, a więc piłkarze będą musieli zadbać o to, by atmosfera na boisku nieco ich ogrzała.
Mając na uwadze to, co działo się w paru poprzednich bezpośrednich meczach pomiędzy Arsenalem a Tottenhamem, jestem skłonny uwierzyć, że akurat ogromne emocje i wysoka intensywność są ostatnimi elementami, jakich może podczas tej derbowej batalii zabraknąć.
W pięciu wcześniejszych North London derby arbitrzy pokazali dokładnie 27 żółtych i jedną czerwoną kartkę. Simon Hooper, którego wyznaczono do prowadzenia dzisiejszego spotkania, znany jest z tego, iż nie pozwala zawodnikom zwykle na zbyt wiele. Liczę więc mocno na to, że w jego notatniku pojawi się wieczorem co najmniej pięć różnych nazwisk. Czy któreś dwukrotnie? Czas pokaże.
Jedyna opcja
Statystycznie w całej angielskiej ekstraklasie tylko Manchester City wykonuje średnio równie dużo rzutów rożnych co Spurs. Obecnie w pojedynczym spotkaniu zawodnicy popularnych Kogutów udają się do narożnika boiska nawet ośmiokrotnie, aby poprzez egzekwowanie korneru stworzyć zagrożenie w polu karnym rywali.
Bardzo możliwe, że wobec naprawdę szczelnej defensywy gospodarzy właśnie takie stałe fragmenty gry będą jedyną opcją na pokonanie Davida Ray’i przez zespół pod przewodnictwem Ange Postecoglou.