Dobre złego początki
Pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Trzeba przyznać Michałowi Probierzowi, że udało mu się takowe zrobić. Zwłaszcza pośród tych osób, które obserwowały poczynania tego doświadczonego szkoleniowca podczas jego premierowych miesięcy za sterami kadry narodowej.
Orły prowadzone przez rodowitego bytomianina nie przegrały żadnego z ośmiu spotkań, kiedy to na ławce trenerskiej zasiadał “Polski Guardiola”. Niestety wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Tak też było również i w tym przypadku.
Po towarzyskim zwycięstwie nad Turcją tuż przed wyjazdem na Euro 2024 Lewy i spółka dali nam powody do radości właściwie tylko raz. Było to w trakcie pierwszej grupowej batalii ze Szkotami w Lidze Narodów. W następnych spotkaniach otrzymywaliśmy mniej bądź nieco bardziej bolesne lekcje od kolejnych oponentów.
Zwycięstwa | Remisy | Porażki | Bramki zdobyte | Bramki stracone |
---|---|---|---|---|
7 | 4 | 6 | 33 | 31 |
Nie umknęło to oczywiście uwadze wszelkiej maści ekspertów, którzy domagają się rychłego zwolnienia byłego trenera takich ekip jak Jagiellonia Białystok czy też Lechia Gdańsk. Prezes PZPN deklaruje, że ufa nadal Probierzowi, ale przecież jak mawia klasyk, tylko krowa nie zmienia zdania. Czyżbyśmy zatem mieli niebawem doznać prawdziwego trzęsienia ziemi w polskiej piłce reprezentacyjnej?
Styl ważniejszy od punktów
Piłka nożna to nie skoki narciarskie. Styl gry jest co prawda ważny, ale niestety sędziowie nie przyznają za niego not. Jedyną istotną oceną jest końcowy wynik. Jeżeli on się nie zgadza, to prędzej czy później wszystko zacznie się chylić ku upadkowi.
Nie można zarzucić Michałowi Probierzowi, że jako reprezentacja prezentujemy futbol nudny. Na boisku dzieje się naprawdę sporo. Mnóstwo bramek tracimy, ale także całkiem sporo strzelamy. Za kadencji poprzedników nie było to normą.
Niestety w naszym obecnym położeniu musimy kłaść główny nacisk na zdobycz punktową. Za pasem mamy bowiem eliminacje do mistrzostw świata w 2026 roku. Jeżeli Cezary Kulesza marzy o awansie Biało-czerwonych na tę imprezę to końcówka obecnego i początek nadchodzącego roku będą ostatnimi momentami na roszadę.
Kto mógłby zatem wskoczyć w przysłowiowe buty Probierza? Potencjalnych następców jest przynajmniej kilku, ale szansa na nowego selekcjonera jest prawdopodobnie bardzo znikoma. Czy podobne nastawienie nie przyniesie przypadkiem więcej strat aniżeli korzyści dla polskiej piłki nożnej? Na to pytanie musicie sobie już odpowiedzieć sami.