Bez wątpienia ostatnie lata to złoty okres w erze boksu. Dzięki napływowi kapitału z Arabii Saudyjskiej niemal każdego miesiąca możemy oglądać starcia najlepszych pięściarzy, w których nie ma miejsca na kalkulacje. Największym beneficjentem tej sytuacji jest waga ciężka, która obfituje w niezwykle interesujące pojedynki.
Jednak w boksie nie zawsze najważniejsze są umiejętności. Udowodnił to Manuel Charr (34-4), który prawo do walki o mistrzostwo świata wywalczył sobie w... sądzie (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ). W ten sposób doszło do pojedynku z Kubratem Pulewem (32-3) o pas WBA w wersji regular.
Zgodnie z przewidywaniami pojedynek 40-letniego Niemca i 43-letniego Bułgara nie był widowiskiem na najwyższym poziomie. Pulew, wykorzystując swoje doświadczenie, operował głównie ciosami prostymi, którymi kontrolował dystans i ustawiał sobie przeciwnika. Natomiast Charr próbował atakować kombinacjami ciosów na korpus, po których szukał okazji do zadania ciosu podbródkowego.
ZOBACZ WIDEO: Szok i łzy po walce. Bartosiński komentuje porażkę z Chalidowem
Ostatecznie żaden z pięściarzy nie był nawet blisko zakończenia walki przed czasem. W starciu na punkty zdecydowanie wygrał Kubrat Pulew, na którego wskazali wszyscy sędziowie (117-111, 117-111, 116-112). W ten sposób, niemal u schyłku kariery, Bułgar został "zwykłym" mistrzem świata.
Warto przypomnieć, że swego czasu Kubrat Pulew był uważany za jednego z czołowych pięściarzy wagi ciężkiej. Walczył wówczas z rywalami ze światowej czołówki, m.in. Władimirem Kliczką, Anthonym Joshuą czy Derekiem Chisorą. Ostatnie lata były jednak okresem, w którym zniknął z najważniejszych gal na świecie.
Zdobycie pasa mistrza świata WBA regular daje Kubratowi Pulewowi nadzieję na walkę z triumfatorem pojedynku Tyson Fury - Ołeksandr Usyk. Stawką tego starcia będą trzy pasy mistrzowskie: WBC, WBO oraz WBA w wersji super. Zwycięzca tej walki mógłby zmierzyć się z Bułgarem, aby wyłonić "prawdziwego" mistrza.