Szaleniec, geniusz, wielki mistrz. Niesamowita historia "Króla Cyganów"

Getty Images / Bradley Collyer/PA Images  / Na zdjęciu: Tyson Fury
Getty Images / Bradley Collyer/PA Images / Na zdjęciu: Tyson Fury

Tyson Fury ponownie rządzi w wadze ciężkiej. "Król Cyganów" po zwycięstwie w rewanżowej walce z Deontayem Wilderem zdobył pas mistrza świata federacji WBC. Brytyjczyk przeszedł trudną drogę na szczyt, odbijając się od samego dna.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

[/b]Fury na świat przyszedł w 1988 roku, ale urodził się trzy miesiące przed terminem, a lekarze praktycznie nie dawali mu szans na przeżycie. Jako niemowlak był kilkukrotnie reanimowany, aby przywrócić mu akcje życiowe. Po początkowych problemach dziecko zaczęło prawidłowo się rozwijać, a ojciec nadał mu imię Tyson, na cześć znakomitego wówczas Mike'a Tysona.

Wychowany wśród irlandzkich cyganów 

Młody Tyson wychował się w irlandzkiej rodzinie travellerów. Koczowniczy tryb życia i ciągłe dostosowywanie się do nowych warunków sprawiły, że Fury musiał mierzyć się z licznymi obelgami ze strony rówieśników.

- Na co dzień zmagałem się z antypatią innych ludzi. Dla mnie nie miało znaczenia, gdzie i jak mieszkam. Ty cygański draniu, tłusta cygańska świnio. Takie odzywki były na porządku dziennym - powiedział Tyson Fury w rozmowie z "The Independent".

ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" #42: Chalidow nadal stawiany nad Błachowiczem? "Trzeba mu dziękować za to, że został w Polsce"

Zaczynał na gołe pięści

Ojciec Tysona Fury'ego, John, ma za sobą ciekawą przeszłość. Sam próbował sił w boksie zawodowym, ale bez powodzenia. Zdecydowanie bardziej, jak przystało na irlandzkich cyganów, wolał brać udział w walkach na gołe pięści, stając się jedną z miejscowych legend. W 2010 roku Johna poniosło na tyle, że wydłubał rywalowi oko, za co rok później trafił do więzienia.

Tyson od młodości próbował się w walkach na gołe pięści i z reguły wychodził z nich zwycięsko. W wieku 12 lat trafił do klubu bokserskiego i już wtedy siał postrach. Mając 14 lat Fury mierzył już 195 cm wzrostu.

Niespełnione marzenia olimpijskie

Tyson Fury bardzo chciał wystąpić na igrzyskach olimpijskich w Pekinie, ale z różnych względów, głównie politycznych, Brytyjczycy nie wystawili go w składzie na turnieje eliminacyjne. Przyszły mistrz świata zaczął więc reprezentować Irlandię. W 2007 roku Fury przybył do Rzeszowa na międzynarodowy mecz bokserski. On sam wygrał swój pojedynek, ale ostatecznie zwyciężyli biało-czerwoni. W protokole "Król Cyganów" był wpisany jako Luke Fury.

Również jako reprezentantowi Irlandii nie udało się Fury'emu dostać na igrzyska, więc jeszcze w 2008 roku postanowił przejść za zawodowstwo.

Świat szybko o nim usłyszał

Fury szybko zaczął odnosić sukcesy na zawodowym ringu. Niespełna rok po rozpoczęciu zawodowej kariery zdobył pas mistrza wagi ciężkiej Wielkiej Brytanii, pokonując Johna McDermotta. Następnie przyszły dwie wygrane z Derekiem Chisorą, Stevem Cunninghamem czy Christianem Hammerem. Potężny cygan zaczął zdobywać dużą popularność na świecie, głownie dzięki swoim kontrowersyjnym wypowiedziom. W 2015 roku otrzymał szansę walki o mistrzostwo świata z Władimirem Kliczką.

Tyson Fury w walce z Deontay'em Wilderem
Tyson Fury w walce z Deontay'em Wilderem

Od mistrza do narkomana 

W listopadzie 2015 roku w Dusseldorfie Fury został pierwszy raz koronowany na króla wagi ciężkiej. "Olbrzym z Wilmslow" sensacyjnie pokonał młodszego z braci Kliczków, odbierając mu pasy WBO, WBA, IBO i IBF w kategorii ciężkiej. Najpiękniejszy dzień w sportowym życiu Fury'ego przerodził się z czasem w jego przekleństwo.

Wraz z wygraną i szczytem popularności, Fury stracił motywację do dalszych treningów, a także życia. "Król Cyganów" porzucił salę treningową, oddając się alkoholowi, kokainie i zapominając o najbliższej rodzinie.

Fury po kilu miesiącach stracił pasy, które zdobył. Wpływ na to miała m.in. odmowa walki z Wiaczesławem Głazkowem. Boksera wkrótce dopadła depresja, ale w 2016 roku pojawił się temat rewanżu z Władimirem Kliczką. Drugą walkę z Ukraińcem dwukrotnie jednak odwołano, m.in. ze względu na oblane testy antydopingowe "Króla Cyganów".

Ona jest autorką jego sukcesu 

Wyjście z depresji i problemów z używkami Fury zawdzięcza swojej żonie, Paris, z którą jest od 2009 roku. To ona była przy nim w najtrudniejszych chwilach i sama przyznaje, że gdyby odeszła, jej mąż z pewnością popełniłby samobójstwo. W 2014 roku, tuż przed walką z Aleksandrem Ustinowem, para straciła dziecko.

To żona i dzieci dały "Królowi Cyganów" motywację, aby odmienić swoje życie i wrócić na szczyt wagi ciężkiej. Pod koniec 2017 roku 180-kilogramowy olbrzym wziął się za siebie i zapowiedział powrót. W lutym 2019 roku para ogłosiła narodziny piątego dziecka.

Wrócił na szczyt, chce być wzorem

22 lutego w Las Vegas Fury osiągnął swój cel. Ponownie jest na szczycie wagi ciężkiej. Drugi pojedynek z Deontayem Wilderem "Król Cyganów" rozegrał po mistrzowsku, obnażając braki Amerykanina, który przez pięć lat panował w królewskiej dywizji z ramienia federacji WBC.

Fury nie zamierza już schodzić z drogi, którą podąża. Sam nie odcina się od przeszłości i chce być wzorem dla tych, którzy nie widzą sensu w dalszym życiu. W grudniu 2019 roku bokser miał uratować nieznajomego przed samobójstwem. Jego historia ma być inspiracją dla tych, którzy myślą, że w są w sytuacji bez wyjścia.

Czytaj także:
Charles Martin znokautował Geralda Washingtona w eliminatorze IBF
Porażka "Lorda". Polak poddany w pierwszej rundzie

Komentarze (3)
avatar
FalekZG
24.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Na Tysona po wygranej z 2015r wylała się fala hejtu, co jak sam przyznawał go zszokowało i mocno zdziwiło. Mówił, że walczy dla ludzi, robi to co kocha i stara się być w tym najlepszy, a ludzie Czytaj całość
avatar
sympatyczne
24.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Fury nie zamierza już schodzić z drogi, którą podąża. Sam nie odcina się od przeszłości i chce być wzorem dla tych, którzy nie widzą sensu w dalszym życiu. W grudniu 2019 roku bokser miał urato Czytaj całość
szkapa
24.02.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
pięknie to rozegrał - nie szkoda było nocy