W minionym tygodniu poinformowano, że Michał Cieślak został wyznaczony przez federację WBC do walki o mistrzostwo świata z Ilungą Makabu (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ). Do pojedynku najprawdopodobniej dojdzie 18 stycznia w Kinszasie (Demokratyczna Republika Konga). Póki co termin nie został jeszcze potwierdzony.
Dla Michała Cieślaka będzie to najważniejsza walka w dotychczasowej karierze. 30-latek uważa, że nie stoi na straconej pozycji. - Jak nie teraz, to kiedy? Za mną dobre sparingi w USA, wygrałem z silnymi rywalami. Poza tym myślę, że Makabu będzie mi pasował - powiedział pięściarz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
- Będzie wojna. Taka, jakiej jeszcze nie miałem szczęścia zaznać w ringu. Lubię wojny i na to się nastawię. Jeżeli później wyjdę z tej walki zwycięsko, to wszystko będzie pięknie - dodał Cieślak.
Polak uważa, że nie stoi na straconej pozycji. Liczy na to, że wróci do kraju z pasem mistrzowskim. - Pas wraca do Radomia, a konkretnie do Kosowa, gdzie mieszkam. Półka na niego jest gotowa, a mama powiedziała, że mi go zabierze, bo on należy do niej. Nie mam tu nic do powiedzenia - zakończył.
Czytaj także:
- Adam Kownacki zmęczony krytyką kibiców. "Zabolało mnie to"
- Walka Anthony'ego Joshuy i Ołeksandra Usyka przed 4 czerwca
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Borek o decyzji Masternaka. "To nie jest łatwa droga, ale życzę mu awansu na olimpiadę"