Sofia Ennaoui. Polska nadzieja z Maroka

Ma marokańską urodę i polskie serce. Do pierwszego trenera zgłosiła się na Naszej Klasie. Biegaczka Sofia Ennaoui jest najmłodszą reprezentantką Polski na mistrzostwa świata w Pekinie.

W tym artykule dowiesz się o:

Miesiąc temu zawodniczka urodzona w Ben-Guerir zdobyła wicemistrzostwo Europy w biegu na 1500 metrów. Na mecie była przybita. Rano podczas śniadania zapowiadała, że jeśli nie wygra, odpuści dekorację. - Jestem zawiedziona, bo po raz trzeci byłam druga. Chciałam wreszcie stanąć na podium i usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego - mówiła przed kamerami Telewizji Polskiej. Medal jednak odebrała.
[ad=rectangle]
Ennaoui jest jedną z największych nadziei naszych biegów. 20-latka po szczeblach kariery pnie się błyskawicznie. Bije juniorskie rekordy, zdobywa medale międzynarodowych imprez. W kraju pokonuje starsze zawodniczki. Na swoim koronnym dystansie jest halową mistrzynią Polski. Dwa razy wygrała 1500 metrów na Memoriale Janusza Kusocińskiego.

- Widzi swój cel i wie, czego chce - mówi jej trener Wojciech Szymaniak. Razem pracują od pięciu lat. Ennaoui zgłosiła się do niego za pośrednictwem Naszej Klasy. Chciała trenować sprint. Szkoleniowiec miał wobec niej inne plany. Dostrzegł potencjał. Opowiada to z uśmiechem jako znakomitą anegdotę. Kiedyś Sofia tej historii nie lubiła. Dziś jest już inaczej.

- Przyszła do mnie miła, uśmiechnięta dziewczyna. Mówiła, że chce się zająć sprintem. Zgodziłem się - mówi Szymaniak. - Później pomyślałem sobie jednak: ilu ja znam dobrych sprinterów z Maroka? Zapowiedziałem, że najpierw zrobimy trochę tlenu. Potem przejdziemy do sprintu. Oczywiście kłamałem. Wysłałem ją na rozbieganie ze starszymi zawodniczkami. Wróciła jak po dyngusie. I powiedziała: trenerze, jeżeli tak ma wyglądać ten sprint, to mi się nie podoba.

Zabrała się za średnie dystanse. Szkoleniowiec LKS Lubusza Słubice trafił w dziesiątkę. Ennaoui jest w Pekinie najmłodszą reprezentantką Polski. Jej celem był awans do finału na 1500 metrów. I czas o dwie, trzy sekundy lepszy od rekordu życiowego (4:04.26). Nie udało się. Jej półfinał był stosunkowo wolny, do awansu zabrakło jednego miejsca.

W sukcesie nie pomógł znakomity finisz, który jest wielkim atutem Ennaoui. Angelikę Cichocką w Szczecinie na ostatnich metrach rozgromiła. Podczas drużynowych mistrzostw Europy biegnąc na 3000 metrów zaczęła finałowe okrążenia jako piąta. Była zamknięta przy bandzie. Dała radę. Ostatnią prostą przebiegła kapitalnie.

W Pekinie Polka dostanie jeszcze jedną szansę. Pobiegnie w eliminacjach na 800 metrów. Tu sukcesem będzie już półfinał. W tym sezonie lepszy czas od niej (2:00.57) ma dwadzieścia pięć zawodniczek. Także inna Biało-Czerwona, Joanna Jóźwik. Sofia jednak dopiero się uczy. Zbiera pierwsze doświadczenia. Ma czas.

Ennaoui jest córką Polki i Marokańczyka. Rodzice się rozwiedli, wychowała ją mama. Do kraju przyjechała, mając półtora roku. W wywiadach powtarza, że mówi i myśli po polsku. Jest chrześcijanką. Miała kiedyś ofertę biegania dla Maroka, ale z niej nie skorzystała. Jest pewna siebie, otwarta. Zaraża entuzjazmem, imponuje szelmowskim uśmiechem. Bije od niej siła, choć mierzy 158 cm i waży 41 kg.

- Pamiętaj, że dla tych, którzy wierzą, wszystko jest możliwe - głosi hasło na jej oficjalnej stronie internetowej. Prowadzi konta na Facebooku, Twitterze oraz Instagramie. Ciężko pracuje i marzy. Chce za dwa lata zdobyć mistrzostwo Europy juniorów w Bydgoszczy i u usłyszeć wreszcie Mazurka Dąbrowskiego. Odegranego na polskiej ziemi.

Źródło artykułu: