Rok 2017 pod znakiem powrotów do Grand Prix. Przed laty tacy jak oni zdobywali medale
Dla dwójki zawodników start w Grand Prix w 2017 roku będzie szczególny. Obu czeka powrót do cyklu po czterech latach, ale wcale nie musi okazać się to problemem. Historia zna bowiem przypadki, że dłuższa przerwa okazywała się być przełomowa.
Martin Vaculik i Emil Sajfutdinow, bo o nich mowa, po raz ostatni ścigali się w Grand Prix w 2013 roku. Ówczesne zmagania nie zakończyły się dla nich pomyślnie. Słowak zawodził przez cały sezon, w między czasie zmagał się z kontuzją i w efekcie zajął dopiero czternaste miejsce w klasyfikacji końcowej. Jak sam przyznał, nie był wtedy do końca gotowy do rywalizacji na najwyższym poziomie, na dystansie aż dwunastu turniejów. Teraz uważa, że nadszedł odpowiedni moment do powrotu. Ten ziścił się po udanym występie we wrześniowym Grand Prix Challenge w Vetlandzie.
Sajfutdinow z kolei, był wówczas najpoważniejszym kandydatem do zdobycia złotego medalu, ale na trzy turnieje przed końcem doznał podczas meczu ligowego w Polsce groźnej kontuzji. Rosjanin musiał przez to przedwcześnie zakończyć starty i w efekcie wylądował na szóstym miejscu w klasyfikacji. Wkrótce potem ogłosił, że rezygnuje z dalszej jazdy w GP, podając jako powód brak odpowiednich środków finansowych na walkę o najwyższe pozycje. Sytuacja uległa zmianie w ostatnim czasie i po otrzymaniu stałej dzikiej karty, Sajfutdinow zagości w cyklu już w nowym sezonie.
Przed laty znani zawodnicy niejednokrotnie wypadali ze światowej elity, by po pewnym czasie do niej powrócić i znacząco poprawić swoje wyniki. Postanowiliśmy wyróżnić kilku z nich, którzy mogą być dla Vaculika i Sajfutdinowa dobrymi przykładami. W tym gronie nie brakuje jeźdźców, którzy powrót wieńczyli od razu miejscem na podium.
Aktualne składy drużyn: PGE Ekstraliga -> | Metalkas 2. Ekstraliga -> | Krajowa Liga Żużlowa ->
-
Hessus Zgłoś komentarzJeżeli przejedzie cały sezon bez kontuzji co mu się nie zdarzyło od wielu lat to wyżej powinien być Emil.