Żużel. Wszystkie wyścigi dodatkowe w Grand Prix. Bolesne przegrane Golloba i Woffindena
Od 1995 roku klasyfikacje końcowe Grand Prix pięciokrotnie wskazały na konieczność przeprowadzenia wyścigu dodatkowego. Stawką był podział medali oraz utrzymanie się w cyklu na kolejny rok. W takich biegach startowały wielkie tuzy. Z jakim skutkiem?
Sezon 1995 - Henrik Gustafsson vs. Tomasz Gollob (o utrzymanie w cyklu)
Historyczna, bo pierwsza edycja żużlowego cyklu Grand Prix rozpoczęła się wspaniale dla polskich kibiców i Golloba. Wygrał on turniej inauguracyjny na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu i tym samym został pierwszym liderem klasyfikacji nowej formuły Indywidualnych Mistrzostw Świata. Tymczasem pięć kolejnych rund okazało się znacznie trudniejszymi. Polak do finału dojechał tylko raz (w Vojens), choć poza słabszym występem w Abensbergu nie spisywał się w starciu z doświadczonymi przedstawicielami z tzw. zachodu źle.
Na koniec czempionatu nasz reprezentant zgromadził tyle samo punktów co Gustafsson, a że obaj plasowali się ex aequo na 8. miejscu, potrzebny był bieg dodatkowy, by wskazać tego, który utrzyma się w GP na sezon 1996 oraz tego, który pojedzie w Challenge'u. I to Szwed dobrze czujący się na torze w londyńskim Hackney (chwilę wcześniej zajął tam 4. miejsce) wygrał ten wyścig. Co gorsza, Gollob niedługo potem nie zmieścił się wśród ośmiu szczęśliwców w turnieju eliminacyjnym w Lonigo i w kolejnym roku nie był stałym uczestnikiem elity. Ba, we Włoszech znów niepomyślnie zakończył się dla niego... dodatkowy bieg. Tam z kolei uległ Craigowi Boyce'owi i Andy'emu Smithowi.
CZYTAJ WIĘCEJ: Po bandzie: Żużel błyskawiczny? Nie, dziękuję! [FELIETON]
-
KOMIK Zgłoś komentarzSezon 95 to było coś. Powinno tak zostać 6 rund jedna na miesiąc. Ale wiadomo komercha...
-
Don Ezop Fan Zgłoś komentarzmiliony wyswietlen:)