W tym artykule dowiesz się o:
Rok 2015. Totalna klapa podczas pożegnania legendy
1. Matej Zagar (Słowenia) 2. Chris Harris (Wielka Brytania) 3. Jarosław Hampel (Polska)
Tak naprawdę odkąd tylko Stadion Narodowy powstał, zaczęły pojawiać się głosy o organizacji na nim żużlowego turnieju Grand Prix. Słowa przeszły w czyny już po trzech latach. Wielkie przygotowania, huczne pożegnanie Tomasza Golloba ze światowym cyklem (otrzymał "dziką kartę"), ale z tego wszystkiego wyszła... totalna wpadka. Fatalny stan toru i liczne upadki, start na zielone światło po awarii taśmy, a do tego niska temperatura.
Zawiodło dosłownie wszystko i po protestach przede wszystkim zawodników rywalizację przerwano już po dwunastu biegach (po raz pierwszy i ostatni w historii). Zakończenie kariery Golloba w GP było więc smutne, a jeszcze smutniejszych było 54 tysiące kibiców podekscytowanych z początku całym wydarzeniem i jego otoczką. Organizatorzy nie podołali wyzwaniu, duża część winy spadła choćby na odpowiadającego za tor Ole Olsena.
CZYTAJ WIĘCEJ: Młodzieżowcy przetestowali tor na PGE Narodowym!
Rok 2016. Mistrz świata pokazał klasę w kluczowych momentach
1. Tai Woffinden (Wielka Brytania) 2. Greg Hancock (USA) 3. Matej Zagar (Słowenia)
Więcej tak przykrych niespodzianek w Warszawie już na szczęście nie było. Osoby decyzyjne wyciągnęły wnioski (wprowadzono choćby porządny test toru), dzięki czemu od drugiej edycji można było skupić się w całości na wydarzeniach sportowych. Pierwszy pełny turniej na PGE Narodowym okazał się interesujący, a padł łupem brytyjskiego obrońcy tytułu, który nie pierwszy raz pokazał, że ściganie na torach układanych nie sprawia mu żadnych problemów.
Na podium znalazł się też zmierzający po czwarty tytuł w karierze czempion ze Stanów Zjednoczonych oraz słoweński triumfator sprzed roku. W finale zabrakło Polaka. W półfinale odpadli Maciej Janowski i Bartosz Zmarzlik, blisko awansu do ósemki był Patryk Dudek ("dzika karta"), a najsłabiej z naszych rodaków spisał się w stolicy Piotr Pawlicki.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Kubera, Dobrucki, Murawski i Gajewski gośćmi Musiała
CZYTAJ WIĘCEJ: Kto wygra zdaniem Marka Cieślaka w Warszawie?
Rok 2017. Spektakl w Warszawie dla piekielnie szybkiego Skandynawa
1. Fredrik Lindgren (Szwecja) 2. Maciej Janowski (Polska) 3. Jason Doyle (Australia)
Najpewniej był to najlepszy jak dotąd turniej, który odbył się na PGE Narodowym. Mnóstwo zjawiskowego ścigania, emocje w większości wyścigów. Tak, krzesełka na warszawskim obiekcie gdyby tylko mogły, to zmieniałyby kolory. Ozdobą wieczoru był bieg dwunasty, w którym tak się złożyło, że jechało aż trzech zawodników z późniejszego podium i na dokładkę Tai Woffinden, czyli zwycięzca z roku 2016.
Wyścig ten przeszedł do historii jako jeden z najlepszych w Indywidualnych Mistrzostwach Świata. Po fenomenalnej walce z Doylem wygrał go Lindgren, który potem stanął na najwyższym stopniu podium. Szwed korzystał z silnika GTR spod ręki Marcela Gerharda. Polacy też mieli powody do radości. Janowski jeździł bardzo dobrze i stanął na "pudle". Zmarzlik i Dudek dojechali do półfinału. Wcześniej odpadli bracia Pawliccy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Fanzone przed Orlen FIM SGP of Poland - Warsaw
Rok 2018. Marsz Brytyjczyka po trzecie złoto w karierze
1. Tai Woffinden (Wielka Brytania) 2. Maciej Janowski (Polska) 3. Fredrik Lindgren (Szwecja)
Po dwóch latach ponownie pierwszą pozycję wywalczył Woffinden, który jest jedynym jeźdźcem w historii warszawskiej imprezy, który dokonał tego dwukrotnie. Nie był to żaden przypadek, bo brytyjski mistrz w tamtym sezonie sięgnął po trzeci złoty medal w życiu w GP. Po zaciętym boju w finale ubiegł swojego klubowego kolegę z Wrocławia, Janowskiego. Ten z kolei jest jedynym Polakiem mającym na koncie dwa podia na Narodowym.
Ponownie w półfinale mieliśmy trzech Biało-Czerwonych, lecz dwóch (Dudek i Zmarzlik) znów nie przebrnęło tego etapu. Mimo dobrego początku do ósemki nie załapał się Krzysztof Kasprzak jadący z "dziką kartą", a blado wypadł Przemysław Pawlicki. Turnieju nie dokończył Nicki Pedersen, który z żadnego z występów w polskiej stolicy nie ma dobrych wspomnień.
Rok 2019. Sprytny Duńczyk korzysta na pomyłce Szweda
1. Leon Madsen (Dania) 2. Fredrik Lindgren (Szwecja) 3. Patryk Dudek (Polska)
Nie brakowało na torze nierówności, co okazało się, że miało decydujący wpływ na to, kto te zawody wygrał. W finale specjalista od jazdy w Warszawie, czyli Lindgren, prowadził po starcie, ale na początku drugiego kółka wpadł w koleinę i z tak dobrej okazji skorzystał Madsen, który do tego momentu... nie miał wygranego żadnego z sześciu wyścigów. Duńczyk debiut w roli stałego uczestnika cyklu zanotował więc wręcz wymarzony.
W decydującym biegu z polskich zawodników jechał Dudek. Prezentował wysoką dyspozycję przez całą rundę, to on był najwyżej klasyfikowany po zawodach pod względem punktowym. Niespodziankę in plus sprawił Bartosz Smektała ("dzika karta"), który zajął piąte miejsce. Także w półfinale odpadł jego imiennik, Zmarzlik. Nieudanie zaprezentował się tylko Janusz Kołodziej. Natomiast z powodu kontuzji zabrakło w tym wydarzeniu Janowskiego.
Rok 2022. Niedosyt Zmarzlika i niespodzianka z Antypodów
1. Max Fricke (Australia) 2. Leon Madsen (Dania) 3. Fredrik Lindgren (Szwecja)
Z uwagi na pandemię cykl powrócił do Warszawy po dwóch sezonach nieobecności. Ba, dwa tygodnie wcześniej w Chorwacji podczas inauguracji mistrzostw dublet zanotowali Zmarzlik i Janowski. Komplet kibiców miał więc jeszcze większe oczekiwania i tym bardziej będąc spragnionym tak dużej imprezy po przerwie. I te tylko wzrosły po fazie zasadniczej. W półfinale obok dwóch wyżej wymienionych znalazł się jeszcze Paweł Przedpełski.
Niestety, cała trójka na tym etapie odpadła. Szczególny niedosyt miał prawo czuć Zmarzlik. W swoim biegu jechał na drugim miejscu, lecz chciał więcej i po błędzie musiał ratować się przed upadkiem. Został wyprzedzony przez Lindgrena i finał znów mu odjechał. A w nim triumfował Fricke, który niespodziewanie jechał wybornie, wygrywając pięć z siedmiu wyścigów.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jak będą punktować w Warszawie?