Grzegorz Wysocki: Jak skomentujesz swój występ w turnieju zaplecza kadry juniorów?
Jakub Jamróg: Turniej traktuje tak bardziej treningowo. Dla mnie najważniejsza jest jazda, aby nabrać umiejętności i doświadczenia. Wiadomo trójki na torze cieszą, ale mnie bardziej cieszy jak robię jakiś postęp. We wtorek tor na początku trochę się sypał było dużo upadków. Jeżdżę z kontuzją kciuka, którego nabawiłem się podczas finału Brązowego Kasku we Wrocławiu. W niedzielę miałem go nastawianego. Trochę bólu jest, ale jakoś sobie radzę i wszystko jest dobrze.
Powiedz jak rozpoczęła się twoja przygoda z czarnym sportem?
- Od dziecka interesował mnie ten sport. Kiedy byłem mały, to z tatą chodziłem na mecze Unii Tarnów. Chciałem wcześniej zostać żużlowcem, ale rodzice się nie zgodzili dopiero tą zgodę otrzymałem jak ukończyłem szesnaście lat.
Wcześniej trenowałeś kolarstwo górskie oraz piłkę nożną, w kolarstwie odnosiłeś sukcesy. Dlaczego akurat wybrałeś żużel, a nie pozostałeś przy kolarstwie?
- Zgadza się odnosiłem sukcesy, ale to było zaspokojenie głodu sportowego. Od dziecka chciałem uprawiać jakikolwiek sport. Speedway zawsze był w moim sercu tylko na początku nie miałem możliwości trenować, gdyż zamknięto mi drogę. Żeby nie tracić czasu musiałem coś robić dlatego trenowałem kolarstwo górskie, czy też inne sporty.
Turnieje zaplecza kadry juniorów w Rawiczu pokazały, że czujesz się na tutejszym owalu bardzo dobrze. Czy rozważasz w sezonie 2010 wypożyczenie do niższej ligi w celu objeżdżenia, na przykład do zespołu z Rawicza?
- Nie myślę jeszcze o tym. Obecny sezon przecież jeszcze wciąż trwa, skupiam się na paru imprezach, które mi do jego zakończenia jeszcze pozostały. Kto wie, jak się to wszystko potoczy? Już teraz wiadomo na pewno, że Unia będzie w przyszłym roku w Ekstralidze, więc szans wielkich na starty pewnie nie będę miał w lidze. Mam już osiemnaście lat, zostały mi trzy lata juniorki. Będę nad tym myślał, żeby gdzieś jeździć. Nie chcę siedzieć i czekać na szansę tylko chcę gdzieś jeździć.
Wielu juniorów narzeka na to, że brak jest często jazdy w lidze, gdyż działacze wolą zakontraktować młodzieżowców z zagranicy i na nich stawiać. Jak się do tego ustosunkujesz?
- Wiadomo, że teraz liczy się wynik. A każdy klub, który chce być dobry i mieć sukcesy stawia raczej na juniorów - obcokrajowców, kosztem zaniedbywania swoich wychowanków. Ja na brak startów nie narzekam, co chwilę mamy jakieś turnieje. Teraz na przykład we wtorek i w środę jeździłem na turniejach w Rawiczu, w weekend wyjeżdżam na zawody do Czech. Pod tym względem w moim przypadku jest dobrze. A wracając jeszcze do pytania, to tak niestety jest, że kluby wolą obcokrajowców.
Podczas finału Brązowego Kasku we Wrocławiu radziłeś sobie całkiem dobrze. Jest, to twój pierwszy rok startów i od razu kwalifikujesz się do młodzieżowych imprez…
- Bardzo mi szkoda tych zawodów, że zakończyły się jak się zakończyły, ale w jednym biegu jechałem przed Maćkiem Janowskim. Kto wie, że jakbym nie popełnił błędu, to wygrałbym ten bieg. Pierwszy raz jechałem na torze we Wrocławiu i musiałem trochę wjechać się w ten tor. Szkoda mojego upadku w dalszej części zawodów, ale co zrobić.
Ciężko sobie wywalczyć miejsce w podstawowym składzie Unii Tarnów?
- Teraz korzystam z tego względu, że wysoko wygrywamy na wyjazdach i nie ma takiej potrzeby, aby wystawiać u siebie najsilniejszy skład i z tego korzystam. Wiadomo, że kolega Kiełbasa ma dużo większe doświadczenie. To jest mój pierwszy rok startów, dlatego staram się jak tylko mogę, żeby wszystko było jak najlepiej.
Jest już niemalże pewne iż Unia Tarnów od przyszłego sezonu wróci do Speedway Ekstraligi. Będzie ci ciężej walczyć o miejsce w składzie?
- Na pewno tak. Tak jak mówiłem wcześniej, że u siebie można było sobie pozwolić na wystawianie słabszych zawodników jak wysoko wygrywaliśmy na wyjazdach, a w ekstralidze będzie walka, o każdy punkt. Wywalczenie sobie miejsca w składzie będzie o wiele trudniejsze.
Jak możesz podsumować zbliżający się już ku końcowi tegoroczny sezon w swoim wykonaniu?
- Założeniem przed tym sezonem było to, żebym się rozjeździł. Myślę, że powoli to realizuję. Z początku mi to nie wychodziło, teraz powoli zaczyna się wszystko zazębiać. Cały czas staram się polepszać swą jazdę.
Jak godzisz speedway ze szkołą? Twoi koledzy - rówieśnicy przyznają, że gdyby nie przychylnie patrzący nauczyciele, to byłoby im bardzo ciężko…
- Wiadomo, to jest normalne. Nie mam takiego mechanika, który myłby mi motory. A po każdych zawodach jest to kwestia siedmiu godzin pracy przy motocyklu. Jest więc bardzo ciężko pogodzić szkołę z żużlem. Dając przykład tego tygodnia, to w tym tygodniu w ogóle nie będę w szkole. Sezon już się pomału kończy, to zimą będzie można coś podgonić w szkole, ale też dojdą treningi na sali, czy też siłowni. Jak, któryś z nauczycieli interesuje się żużlem, to zrozumie, a jak nie to różnie z tym wygląda. Wszystko zależy od nauczyciela.
Jesteś u progu swojej kariery, zatem jak wygląda twoja sytuacja ze sponsorami?
- Jest ciężko. Ja dopiero co zaczynam jeździć więc jest jeszcze ciężej. Mam kilku sponsorów, którzy dają pieniądze na drobne wydatki, które starczają na to, abym się utrzymywał. Będziemy się starać, żeby przez zimę znaleźć większego sponsora.
Twoi starsi koledzy mówią, że panuje fajna atmosfera w drużynie…
- Wiadomo, że jak jest wynik, to wszyscy się cieszą. Atmosfera jest fajna, każdy jest zgrany. Ja też, to nie raz odczuwam, jak jadę w lidze, to praktycznie jestem na przegranej pozycji. Każdy podejdzie do mnie klepnie mnie w nogę doda mi otuchy. Na pewno, to jest duże wsparcie.
Jak wygląda twoje zaplecze sprzętowe?
- Na razie dysponuję jednym motocyklem. Wszystko jest uzależnione od sponsorów. Mam jeden dobry motor, ale staram się szukać jak mi coś nie wychodzi bardziej w sobie niż w motocyklu. Będzie wynik, to będzie sponsor.
Jakie jest twoje zdanie na temat nowych tłumików, które będą obowiązywały od przyszłego sezonu?
- Jeszcze się nie spotkałem ze zwolennikiem tego pomysłu. Naprawdę wszyscy na to narzekają. Ja jeszcze nie mam takiego doświadczenia w żużlu, ale to też będzie udręka dla mechaników. Moim zdaniem jest, to na naszą niekorzyść, ale o co tu chodzi, to nie wiem.